poniedziałek, 1 czerwca 2015

Rozdział 3


Sakura jest w wiosce. 
Na początku te słowa nie docierały do jego świadomości. Musiał je sobie kilka razy powtórzyć w myślach, aby upewnić się, czy na pewno dobrze je zrozumiał. Tak, nie pomylił się, dobrze słyszał, ale co to oznaczało? Rozwiązanie zagadki leżało gdzieś pod jego nosem. Wysoko zadartym nosem.  
Gdy doświadczył na własnej skórze zjawiska, które określił jako "zmowę milczenia", zaczął się skłaniać ku tezie, że Sakura jednak znajduje się poza wioską. Na misji czy też nie, nieważne. Poza jej murami.  
Jego wspaniała dedukcja poszła w las, a cała Konoha wyprowadziła jego wysokie mniemanie o sobie w pole. Nie podobało mu się to. Jednak zdołało go to zmotywować, mimo początkowego zdenerwowania. Dostrzegł plusy tej burzącej, jego światopogląd, tezy.  
Skoro Sakura jest w wiosce, to finał całej zagadki zbliżał się wielkimi krokami. W końcu Wioska nie jest niekończącym się terenem. Przy odrobinie pecha odnalezienie Haruno zajmie mu kilka dni. Ha! Maksymalnie kilka dni dzieli go od triumfowania nad wszystkimi ludźmi, którzy nie chcieli mu nic powiedzieć! Nie potrafił się tego doczekać.  
Dalej stałby w zachwycie i myśleniu o tej bliskiej przyszłości, gdyby nie mucha, która przeleciała koło jego ucha. Aż się otrząsnął. Nienawidził tego dźwięku. Obejrzał się dookoła. Nikogo nie było, nikt nic nie widział. Całe szczęście. Uchiha nie mogą brzydzić się much. Na pewno nie publicznie.        
Wyjątkowo dobrze jej w zieleni... —  słowa Shikamaru powróciły do niego jak bumerang: nagle i niespodziewanie.  
Sasuke był pewien, że nie było to zdanie przypadkowe. To nie w stylu Nary. To musiało coś znaczyć... Ale co? Nie miał najmniejszego pojęcia. 
Odgrzebał z zakamarków swojej pamięci, że Sakura ma zielone oczy. Podobno nosząc ubrania pod kolor oczu nie tylko podkreśla się ich barwę, ale i całą sylwetkę, która automatycznie jest odbierana jako ładniejsza. Nie miał pojęcia, w jaki sposób to działało. Czy to w ogóle działało. Nigdy nie przyglądał się ubiorowi ludzi, a jeśli nawet, to nie w celu sprawdzenia, czy jedna rzecz pasuje do drugiej. Swoim wzrokiem zawsze szukał broni, która była nieraz bardzo dobrze ukryta, często w bardzo niepozornym stroju. 
Czyżby więc Sakura chodziła ubrana na zielono? Brzmiało to prawdopodobnie, ale nie miało według niego większego sensu gdyby człowiek, przed którym starali się go ukryć, paradował w rzucającym się w oczy ubraniu. 
Może zielony dom? —  Sasuke rozejrzał się, w końcu znajdował się w miejscu, z którego było widać niemal całą Konohę, a przynajmniej najważniejsze jej części. Nigdzie nie było zielonego budynku.  
Zielony, zielony, zielony...  
Przez myśl przeszło mu nawet, aby znowu podpytać ludzi, chociaż miał ich na tę chwilę serdecznie dość. Jednak zdążył już sobie wyobrazić tłumy przychodzące do Naruto i mówiące o: Sasuke —  poszukiwaczu zielonych domów. Byłby to okropny przydomek, dlatego ruszył się w końcu z miejsca, mając nadzieję, że wyleci mu to z głowy. 
Wyszedł ponownie na główne ulice Wioski i mimowolnie przypatrywał się budynkom po obu stronach drogi. Będąc na wzgórzu mógł coś pominąć w zwartej zabudowie centrum osady, a nie chciał sobie pozwolić na uchybienie.  
Biały, żółty, drewniany, szary, czerwony, drewniany, czarny, pomarańczowy... —  Sasuke wyliczał w głowie kolory domów, ale zielonego koloru ścian jak nie było, tak nie było. Po kilkunastu minutach marszu, w obecnym nastroju nie miał ochoty na powolne spacerowanie, miał wrażenie, że każdy szyld, który wisiał na budynkach miał wypisane wielkimi literami: "Szukam zielonego domu". Zaczynał wariować, kiedy zauważył światełko na końcu tego kolorowego tunelu. 
Droga, którą szedł, dobiegała końca. Zabudowania kończyły się równo w miejscu, gdzie swój początek miał park. Chociaż nie był on celem Uchihy, ucieszył się na jego widok. Mógł się uwolnić od tych natrętnych napisów, które kreowała jego własna wyobraźnia.  
Już drugi raz w ciągu dnia doznał niezwykłego uczucia. Był to kolejny park —  enklawa dla codziennego gwaru miasta. Wystarczyło przekroczyć tylko cieniutką granicę pomiędzy ostatnimi domostwami a drzewami, aby znaleźć się w innym, spokojniejszym świecie. Zaczynał lubić te zielone ostoje. Co z tego, że przez ostatnie pięć lat bywał w tak ustronnych miejscach, gdzie człowiek był "gatunkiem wymarłym"? Wcześniej wydawało mu się, że wysycił się magią takich miejsc, że jest gotowy do powrotu do miasta, do ludzi. I miał rację, był gotowy, ale uświadomił sobie, że bez namiastek swojego pustelniczego życia nie da sobie rady... 
Wtem na swojej twarzy poczuł... coś.  
Babie lato?  
Sasuke przetarł ręką twarz. Chciał pozbyć się tej cienkiej nici, która go łaskotała. Okazało się, że nie była lepka, ponieważ nie była to nawet pajęcza nić, ani jakakolwiek inna. To był włos. Różowy włos. Jeden, cieniutki, głupiutki włos a wszystko stało się jasne. Słowa Shikamaru nabrały sensu. Sakura jest w parku. On sam jest w parku. Cały świat kręci się wokół parku.  
Park, park, park... 
Sasuke zaczął biec przed siebie. Taki włos nie mógł przecież przelecieć dużej odległości. Tysiące teorii, które kłębiło się w jego głowie, jakby wyparowały w momencie, w którym zobaczył Sakurę. Nie chciał się od razu ujawniać, dlatego wskoczył bezszelestnie na drzewo. Co, jak, co, ale Uchiha potrafią się znakomicie skradać. 
Sasuke przyglądał się jej tak, jak gdyby nie był pewny, czy ją poznał, jakby na jego oczach dokonał się cud. W pewnym sensie tak też się stało. Jeszcze wczoraj Sakura nie istniała, wszyscy milczeli na jej temat. Teraz widział ją na własne oczy —  uśmiechniętą, radosną i z dzieckiem u boku. 
Przypatrzył się kilkuletniej, wesołej dziewczynce. Tak, jak Haruno, miała jasną, mleczną cerę. Na tym podobieństwa się skończyły, ponieważ jej włosy były ciemne, a oczy czerwone. Sasuke doznał jeszcze większego oświecenia niż poprzednio. Sakura ma dziecko! Było to dla niego logiczne, nawet bardzo. 
Sakura to przecież jeden wielki zestaw cech recesywnych, praktycznie jej każde dziecko nie będzie podobne do niej, ze względu na cechy, które jest tak łatwo wyprzeć. 
Sasuke dokonał szybkiej powtórki z genetyki, której mimowolnie nauczył go Orochimaru, opowiadając o swoich eksperymentach.  
Jego wywód potwierdził dodatkowo fakt, że dziewczynka rzuciła się na szyję, klęczącej na trawie, Sakury. Tylko córki przytulały się do swoich matek w taki sposób. Tak mu się wydawało, chociaż nigdy nie miał siostry. 
Mimo, że dziewczynka była tylko malutkim dzieckiem, mającym zarówno mały ciężar i siłę, Sakura przewróciła się na plecy pod jej naporem, mimowolnie patrząc na korony drzew. To w tamtej chwili ich spojrzenia spotkały się. 
Sasuke poczuł się jak spłoszone zwierzę. Ona nie powinna go zobaczyć. To nie tak miało być. Chciał uciec, mając nadzieję, że Haruno pomyśli, że to było tylko jej przywidzenie. Jednak nie zrobił tego. Zaskoczyło go spojrzenie jasnych oczu Sakury, bardziej zielonych niż pamiętał. Nie widział w nich żadnego uczucia, które zawsze towarzyszyło jej po nawiązaniu z nim kontaktu wzrokowego. To była dla Sasuke nowość —  ona po prostu na niego patrzyła. Nie wyrwała się do biegu w jego kierunku, nie zawołała go po imieniu. W jej oczach nie pokazały się łzy szczęścia ani smutku, ani cierpienia. Żadna, z tak dobrze znanych Sasuke z przeszłości, jej reakcji nie pokazała się. Sakura była tylko osobą, którą patrzyła i nic poza tym. Sasuke równie dobrze mógł być dla niej przechodniem, może i na drzewie, ale przechodniem. Tak się właśnie poczuł, jako nic nie warty, żałosny człowiek, którego można minąć na ulicy i bezczelnie mu się przyglądać. Co z tego, że on robił dokładnie to samo? To przecież ona go w ten sposób potraktowała. To ona zapoczątkowała ten moment, którego on wcale nie chciał. 
Uchiha znają swoją wartość, nigdy nie pozwalają, aby ktoś im ją odebrał. Sakura była pierwszą osobą, której to się nieświadomie udało.  
Chociaż całe wydarzenie zabrało zaledwie kilka sekund z życia ich obojga, dla Sasuke trwało ono całą wieczność, którą na dodatek przerwała bezczelna pani Haruno. Jak gdyby nigdy nic wróciła do zabawy z dziewczynką, odwracając się plecami do Sasuke, który był na tyle oniemiały, że dalej stał  w bezruchu i ciągle ją obserwował. Po chwili Sakura odezwała się do dziewczynki, aby powiedzieć jej, że muszą już wracać. Dziewczynka przytaknęła i trzymając Sakurę za rękę, oddaliła się z nią w kierunku, jak mniemał Sasuke, ich domu.   
Sakura ani razu nie spojrzała ponownie na Sasuke, odkąd odwróciła się do niego plecami. Uchiha nie chciał pozostać jej dłużny. Zeskoczył z drzewa, odwrócił się na pięcie i odszedł, w przeciwną do Sakury, w swoją własną świata stronę.  
Wbrew myślom Sasuke takie spektakularne odejście, a właściwie jego brak, nie zrobił Sakurze żadnej różnicy. I tak się nie odwróciła. On także tego nie zrobił. W innym przypadku wiedziałby, że temat jego śledztwa odszedł tak, jak gdyby badający go detektyw nie istniał. Bo nie istniał. Jednak tego nie był świadomy. Jeszcze...  
 To była niespokojna noc. Już dawno takiej nie miał. Jego ośmiogodzinny cykl snu został zaburzony. Sytuacja z dnia poprzedniego tak zajmowała jego myśli, że nawet nie pamiętał co robił po przyjściu do domu. Nic nie miało tu najmniejszego sensu. Wcześniejsze milczenie ludzi całkowicie nie pasowało do zachowania Sakury, natomiast jej postawa nie pokrywała się w żadnym stopniu z jej osobą, z dziewczyną, którą przecież znał. Tak przynajmniej myślał. 
Mózg Sasuke pracował na najwyższych obrotach, nie potrafiąc niczego poskładać w logiczną całość. To było gorsze od układania dwóch tysięcy puzzli, w których, jak długo by to nie zajęło, i tak się w końcu znajduje dwa sąsiednie kawałki. 
Shikamaru, ty dupku, pewnie przeczuwałeś, jak to się skończy! Po jaką cholerę chciałeś mi "pomóc"? 
Sasuke w myślach wrzeszczał na Narę. Nie chciał się przyznać przed samym sobą, że to on sam był sobie winien, wolał obwiniać innych. Niewidzialny Nara był idealnym kandydatem. 
Wtem, już któryś raz z kolei, powrócił do niego obraz dziecka przytulającego Sakurę. Stwierdził, że dziewczynka miała maksymalnie pięć lat, czyli tyle, ile minęło od zakończenia wojny. Po wojnie. To wtedy Sakura musiała zajść w ciążę. Sasuke był niemalże pewien, że stało się tak, dlatego że Sakura wiedziała już, że nie ma po co czekać, że on szybko nie wróci. Już drugi raz nie pozwolił jej pójść ze sobą, widocznie musiała to w końcu poprawie zinterpretować. Chociaż w tej chwili on sam nie był pewien, dlaczego był dla niej miły podczas pożegnania, mógł przecież powiedzieć jej wszystko prosto w oczy, żeby nie żyła złudzeniami. Czemu tego nie zrobił? Uznał, że to był akt jego litości. Nie chciał sobie przypomnieć, że zrobił to ze względu na chęć posiadania stałego elementu w swoim życiu, czegoś co zawsze będzie, nawet jeśli cały świat ulegnie zmianie.  
Miłość Sakury nie tylko utwierdzała go w przekonaniu, że ma tę stałość, za którą podążają wszyscy ludzie, a którą jedynie nieliczni są w stanie od losu otrzymać. Uczucie to sprawiło, że wierzył w to, że ktoś jeszcze, oprócz Naruto, pamięta jego dawną osobę, a nawet nie tyle co pamięta, tyle co dalej ją w nim widzi. Sasuke miał poczucie, że stracił poprzedniego siebie nieodwracalnie. Jednak Naruto i Sakura dawali mu tę nadzieję, że jeszcze całkowicie się nie zmienił. Dodawało mu to zawsze otuchy w ciężkich chwilach. 
Teraz spora część jego nadziei została mu brutalnie wyrwana. Nie dość, że Naruto się w jakimś stopniu zmienił, to Sakura zmieniła się w stu procentach. To nie było normalne. W szczególności jej puste, a zarazem radosne spojrzenie. Co się z nią stało? Kim teraz była?  
Shikamaru, mam wrażenie, że to dalej twoja cholerna gra. Wiesz co? Chyba się właśnie wpakowuję do tego bagna... 
Wykorzystując wcześniej Narę, jako winowajcę, Sasuke postanowił obsadzić go w roli stratega, który wymyślił tę całą intrygę. Natomiast on, szanowny Uchiha, zamierza ją rozwiązać, żeby udowodnić wszystkim, że da radę, okłamując tym samym nie tylko innych, ale także siebie. Sasuke za wszelką cenę nie chciał się przyznać, że może mu na kimś zależeć. 
To tylko taka gra. Co może mi się w niej stać? Nic. 
Uchiha zapomniał o jednej ważnej rzeczy —  o swojej ciekawości. Wszak ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Tą jedną, usprawiedliwiającą go decyzją droga do jego własnego piekła stanęła przed nim otworem.  
Chcąc wyruszyć w dalszą podróż do głębin postanowił znowu odwiedzić Naruto. Nie będzie się już bawił w przeszukiwanie żadnych dokumentów, oj nie. Tym razem będzie zadawał mu pytania, jak policjant na przesłuchaniu. Przez moment kusiła go myśl, aby użyć Sharingana, jednak przypomniał sobie, że w jego sytuacji jest to raczej niedopuszczalne, chociaż kto wie? Naruto to w końcu jego przyjaciel, nie musiałby niczego rozpowiadać, nawet niekoniecznie z własnej woli, Sharingan potrafi świetnie uciszyć tych, którzy nie znają umiaru w gadaniu.  
Sasuke przed wyjściem z domu podszedł do zlewu w kuchni. Odkręcił wodę i przemył sobie twarz. Nie mógł pozwolić sobie wyglądać na zmęczonego, jeszcze wzbudziło by to w ludziach podejrzenia. Poza tym chciał oczyścić swój umysł z myśli o użyciu genjutsu na Naruto. Wiedział, że w obecnym, rozkojarzonym stanie, mógłby nad sobą nie zapanować i nie powstrzymać się przed użyciem technik, które przecież nie wymagały od niego dużego wysiłku. 
Wycierając twarz w kuchenny ręcznik spojrzał przez okno, W odległości kilkunastu metrów od jego posiadłości, przy głównej drodze, która do niej prowadziła, znajdowała się ławka, na której siedziała kobieta. Obserwowała jego dom, jednak nie zauważając tego, że Sasuke ją widział. 
Jeszcze tylko jej tu brakowało... 
Od razu ją rozpoznał. Nie widział ani nie słyszał o niej od czasu zakończenia wojny. Z resztą, mało go to interesowało. Nie wiedział, że mieszka w Wiosce. Nie spodziewał się jej zobaczyć, a już na pewno nie przed jego własnym domem. Nie miał ochoty z nią rozmawiać. Według własnego rankingu miał ważniejsze rzeczy do zrobienia. Ona by mu tylko przeszkodziła. Była stałym elementem w jego życiu, jednakże takim, którego się nie chce. Od zawsze była niechciana. Sasuke nie zamierzał tego zmieniać, dlatego wyskoczył przez balkon. Ukryty za pobliskimi drzewami ruszył w stronę osady, zostawiając Karin Uzumaki samą, na pastwę jej marnego losu. 

Sasuke zapukał i bez czekania na odpowiedź wszedł do gabinetu HokageNaruto, jak to ostatnio miał w zwyczaju, zaskoczył Uchihę. Nie przeprowadzał żadnej rozmowy z ANBU i nie przeglądał żadnych dokumentów mimo, że wysokie kolumny papierów, ustawionych obok jego biurka, niemal krzyczały, aby zaczęto je sprawdzać, zanim się przewrócą. Wystarczyłby delikatny podmuch wiatru lub kilka dodatkowych akt, aby całe papierowe miasto legło w gruzach, zasypując pomieszczenie wszelkiego rodzaju kartkami 
Naruto siedział z opartymi łokciami o blat biurka i splecionymi dłońmi. Miał zamknięte oczy. Swoją postawą świetnie wkomponowywał się w otaczające go stosy dokumentów.  
Władca papierów w swoim królestwie. —  Gdyby był to obraz, tak właśnie zatytułowałby go Sasuke. 
Efektu spokoju i harmonii dodawały poranne promienie słońca, które wpadały przez ogromne okno, znajdujące się za jego plecami. Oświetlały one drobinki kurzu unoszące się w powietrzu, które przypominały bardziej magiczny, migotający pył niż cząstki niechcianej warstwy, która tak bardzo lubiła zbierać się na wszystkich, chwilowo nie używanych, przedmiotach. 
 — Czekałem na ciebie. —  Czar gabinetu Naruto, jako ostoi spokoju, prysł w momencie, gdy on sam się odezwał. Jego poważny ton mówił wszystko: "Już wiem". 
Wizerunek buddyjskiego, medytującego Mnicha — Naruto, zastąpił obraz Hokage, jako boga, który jest wszechwiedzący i ubolewa nad grzechami swojego ludu, który w tym momencie skomasował się w postaci Sasuke Uchihy —  największego grzesznika na świecie. Tak właśnie poczuł się Sasuke, gdy Uzumaki otworzył oczy i spojrzał na niego przenikliwym wzrokiem. Oczywiście ukrył swoje wewnętrzne emocje i przemyślenia pod swoją sztandarową maską obojętności. 
 — Nie rozumiem —  powiedział Sasuke. 
 — Doskonale mnie rozumiesz —  odparł Naruto, kpiącym głosem. Widząc brak chęci podjęcia rozmowy ze strony Sasuke, dod —  Mam na myśli Sakurę. 
Sasuke mimowolnie zmrużył delikatnie oczy, zastanawiając się kto doniósł Hokage o jego spotkaniu z Sakurą. Przez Naruto czuł się jakby zrobił co najmniej coś nieprzyzwoitego, dlatego "doniósł" wydawało się dla niego idealnie pasującym słowem do sytuacji. 
Kto mógł to zrobić? 
Po chwili doszedł do wniosku, że mogła to zrobić wyłącznie jedna osoba —  Shikamaru. To przecież on prześwietlił zamiary Sasuke i to on podpowiedział mu, gdzie może szukać Sakury. Na początku wydawało mu się to niemożliwe, w końcu kto chciałby podkablować samego siebie, przyznając się do złamania postawionego wcześniej zakazu? Jednakże Nara był bardzo pewny siebie, gdy zdecydował się ujawnić Sasuke skrywaną tajemnicę. Poza tym mógł przecież nie powiedzieć Naruto o tym co zrobił. Wystarczyłoby, aby zdał Hokage jedynie fałszywą relację: "Sasuke odnalazł Sakurę", a jako że ten ufał Narze, nie doszukałby się w jego historyjce niczego podejrzanego. 
Przeklęty Shikamaru... 
Wraz z biegiem dnia Sasuke odnajdywał co raz, to nowsze epitety, określające prawą rękę Naruto. Niemniej jego ego zostało połechtane. Shikamaru zdając taki, a nie inny meldunek, musiał założyć, że Uchiha spotka ją w tym samym dniu, że jego spostrzegawczość i dedukcja nadążą za umysłem wybitnego stratega Konohy. To właśnie Shikamaru był jedną z nielicznych osób, znajdujących się na liście respektu Uchihy. Chociaż cały dzień, który nie tak dawno temu się zaczął, wyżywał się na jego imieniu i nazwisku, to właśnie tą dziwną metodą okazywał mu szacunek. Wiedział, że nie dorówna jego inteligencji, dlatego tak bardzo go na swój sposób szanował, co doprowadzało go także do frustracji. 
 — Sama mi powiedziała. —  Naruto wyrwał go z rozmyślań. 
 — Co? —  Sasuke zapytał zbity z pantałyku. Naruto westchnął. 
 — Mówię, że Sakura sama mi powiedziała o tym, że cię spotkała. Cytuję: "Widziałam Sasuke, był na drzewie". 
 — Ale ja się ciebie wcale o nic nie pytałem —  zaprzeczył. 
 — Nie, ale chciałeś wiedzieć skąd o tym wiem. Masz to wypisane na twarzy. —  Uzumaki uśmiechnął się zawadiacko. 
Sasuke patrzył na blondyna, jak wół na malowane wrota. Przebywał w wiosce ledwo kilka dni, a już druga osoba była w stanie przewidzieć o czym on myśli. Do tego była to kolejna osoba z listy respektu —  jego największy rywal i zarówno przyjaciel. Gdyby jego lista, tak dla niego ważna, istniała w rzeczywistości na kawałku jakiegoś papieru, to właśnie wylądowałaby w płomieniach, pozostawiając po sobie trochę czarnego popiołu, z którego nikt nie byłby w stanie nic odczytać.  
Zatkało go. Nie wiedział, co miał powiedzieć. Nie dość, że Naruto go rozszyfrował, to on sam jeszcze się dowiedział, że to Sakura doniosła o ich spotkaniu. Jak to było możliwe? Przecież zachowywała się tak, jakby go nie chciała znać albo przynajmniej nie poznawała, a przyszła z tym do Hokage. Coś mu tu nie grało, tak jak powinno.  Dotąd był pewien, że Sakura wiedziała o jego wizycie. Naruto na pewno jej powiedział i dlatego nie przyszła na jego spotkanie, więc czemu nagle zrobiła z ich widzenia się donos? Im bardziej zagłębiał się w to cholerne śledztwo na jej temat, tym mniej wiedział, a właściwie, tym mniejszy to miało sens. Brak logiki w szczególności irytował członków klanu Uchiha. 
 — Milczenie jest potwierdzeniem —  odezwał się Naruto, uśmiechając się nieznacznie. —  Słuchaj, nie obchodzi mnie, jak ją odnalazłeś ani czemu podjąłeś się jej poszukiwać.  To znaczy... Rozumiem, że wiedziałeś, że cię okłamujemy z jej misją i to ci się nie spodobało, i chciałeś dowiedzieć się prawdy, ale nie myśl, że nie mieliśmy żadnych podstaw, żeby ukrywać Sakurę przed tobą. Właściwie chroniliśmy ją przed samą sobą. —  Aha, czyli jest ich więcej... Sasuke ściągnął brwi w geście niezrozumienia. —  Nie będę ci o tym mówił, bo to nie jest ważne. —  Głupku, to jest najważniejsze, w twoim monologu... —  Dużo większe znaczenie ma to, że to wasze spotkanie wpłynęło na nią inaczej niż zakładaliśmy. —  Sasuke spojrzał na niego pytająco. —  Wpłynęło na nią bardzo dobrze. 
Mhm... Więc uciekanie i udawanie, że się nie zna kogoś, kogo rzekomo się od zawsze kochało, jest normalnym, pożądanym zachowaniem? Chyba, że patrzą na to z perspektywy: "zobaczyła Sasuke i w końcu dotarło do niej, że się w nim już odkochała" albo "wreszcie zmądrzała, już go nie kocha". 
 — Inaczej niż myślisz. 
 — Nie wiesz, co myślę. 
 — Może i nie. —  Naruto zrobił krótką pauzę, dialog z Sasuke niezwykle go bawił, chociaż po sobie tego nie pokazywał. —  Nie zmienia to jednak faktu, że do tego spotkania doszło i to w dodatku z twojej inicjatywy. Wiesz co to oznacza? Teraz już nie ma odwrotu. Kontynuuj to, co zacząłeś. 
Ale co zacząłem? Że niby śledztwo? 
 — Po pierwsze nie będę robił tego, co mi każesz. —  Sasuke zaczął chłodnym tonem. Miał ochotę wkurzyć Naruto, widząc jaką ten ma nad wszystkim kontrolę, nad całą tą zagadką. —  Po drugie, wszyscy mówicie do mnie jakimiś szyframi, zamiast powiedzieć coś jasno. 
 — Wszyscy? 
 — Tak, wszyscy. —  Po minie Naruto, można było wywnioskować, że domagał się jakichkolwiek wyjaśnień. —  Nieważne. —  Sasuke uciął temat, zostawiając go w kropce. —   Nie przerywaj mi —  dodał zdenerwowanym głosem. Mimo to nie powiedział nic więcej. 
 — Pójdź ją odwiedzić. 
Sasuke prychnął, udając się w kierunku wyjścia. 
 — To rozkaz, wielmożny Hokage? 
 — Prośba przyjaciela. 
Sasuke przystanął i głęboko westchnął. 
 — Daj mi ten adres... —  powiedział zrezygnowanym, ale już opanowanym głosem. 
 — Miałem taką nadzieję, że to usłyszę —  odrzekł uśmiechnięty Naruto. —  Nie ma takiej potrzeby, sam cię zaprowadzę i tak miałem dzisiaj odwiedzić Sakurę 
Uzumaki, przepełniony szczęściem, niemal wypchnął Sasuke za drzwi i nie kontrolując swojej siły trzasnął mocno drzwiami. Idąc długim korytarzem, prowadzącym do schodów, napotkali Shikamaru, który właśnie udawał się do gabinetu Hokage. Nara minął ich, zdziwiony przesadną radością Naruto —  dawno go takiego nie widział. Gdy dotarł tam, gdzie zmierzał, do uszu dwójki przyjaciół doszło głośne mendokusai. 
 — Ups... —  Tylko tyle wydał z siebie Naruto, gdy uświadomił sobie, że jego porywcze zamknięcie drzwi spowodowało mały armageddon w papierowym mieście.  Zaśmiał się pod nosem, wyobrażając sobie minę ShikamaruSasuke spoglądając na przyjaciela dostrzegł w nim tę jego część osoby, którą najlepiej pamiętał, którą najbardziej cenił, bo sam dawno ją stracił. 
Naruto, więc jednak pozostało w tobie coś z dziecka. 




*** 
Rozdział jest? Jest. Deadline się sprawdził, chociaż nie powiem, że nie miałam obaw, że mi się nie uda (tak, to zdanie pisałam wczoraj).W piątek tyle rzeczy miałam na głowie —  prawie cały świat czegoś ode mnie chciał —  naprawdę żyłam w nerwach. Dodatkowo przez ten weekend pracowałam, przez co mój czas wolny był bardzo ograniczony, a i w czasie "wolnym" trzeba było ogarnąć coś wokół siebie. No cóż, nie narzekam już (rym!), w końcu udało mi się, z czego się BARDZO cieszę.  
Wiecie, co jeszcze mnie cieszy? Że nadal tu wpadacie, kochani Czytelnicy. Nie tylko Ci starzy, ale też nowi. Szczególnie pozdrawiam KikifukoKiyo-chan i Rozenchou, które mnie zmotywowały, pokazując, że blog może nadal zdobywać nowych czytelników, że nadal może sprawiać kolejnym osobom radość, czy inny "uczuć" xd Oraz Blackrose Satomi, która jeszcze raz przeczytała opowiadanie i cierpliwie czekała na ciąg dalszy.  
Starałam się sprawdzić rozdział po kilka razy, ale pewnie, jak zwykle, dużo rzeczy mi umknęło, więc przepraszam za błędy.  Jak sami widzicie, od strony technicznej dalej nie jest wszystko w porządku, postaram się to naprawić, w tej chwili liczy się dla mnie opublikowane rozdziału.
Jeśli chodzi o Wasze blogi, w tym tygodniu postaram się je nadrobić i na kilku skomentować ;)
Będę wdzięczna za każdy komentarz, chciałabym wiedzieć, czy nie wyszłam z wprawy. Oczywiście wytykanie błędów i krytyka także mile widziane. 
Trzymajcie się! 
P.S. Czy Wy też umieracie w każdy czwartek, czytając Naruto Gaiden? ^^

27 komentarzy:

  1. Tyle czekałam na ten rozdział i w końcu się doczekałaaaaaaaaaaaam ;)
    Nie wierzę, że już teraz udało mu się znaleźć Sakurę O.O Myślałam, że to potrwa jeszcze ładnych kilka rozdziałów a tu BUM! I jest Saki :D
    Spotkanie Sasuke i Sakury – epickie :) Już bałam się, że będzie tak żałosna jak za czasów Drużyny Siódmej, a tu nieeeeee. Całkiem inaczej :D moim zdaniem pozytywnie ;)
    Podoba mi się Sasuke! Jest taki... arogancki i opanowany, ale nie zimny i bezuczuciowy na jakiego sam się kreuje. Zrobiłaś rewelacyjną postać ;) Good Job! :3
    Karin... Grrrr YH. Mam zamiar zwymiotować! :P nienawidzę tej idiotki :/ niech smaży się w piekle
    Do rozmowy między Sasuke a Naruto myślałam, że może Sakura straciła pamięć i ułożyła sobie życie na nowo,a tu proszę – całkowicie zdrowa... :D
    Hahaha końcówka zabawna ;D
    Mam nadzieję, że kolejna notka pojawi się szybciej bo chciałabym dowiedzieć się czegoś więcej na temat Sakury i tego dziecka. Sama Haruno jest bardzo tajemniczą postacią. Jest o wiele bardziej zawikłana niż Sasuke!
    Maaaało nie wyplułam banana, którego zajadałam, gdy zobaczyłam pozdrowienie dla mnie ^O^ Boże mało nie padłam ze szczęścia – dziękuję serdecznie :* Jezus, ale jestem szczęśliwa :D
    Dziękuję jeszcze raz :*
    I mówię nie doszukałam się żadnego błędu. Piszesz bardzo ładnie, zarówno pod względem ortograficznym jak i stylistycznym. Wszystko jest w porządku ;)
    Mam nadzieję, że rozdziały będą się pojawiały częściej, ale sama wiem po sobie – nie wszystko idzie tak jak chcemy, także jak będę cierpliwie czekała dalej! :D
    PS Tak ja także umieram czytając Naruto Gaiden. Kisiel leci w kulki z tym wszystkim. Kurwa naprawdę Sasuke zrobił sobie dziecko i je zostawił...? Nawet nie wracał, Boże co ta Sakura miała w głowie, że nadal chciała z nim być, no co?
    Pozdrawiam i życzę weny ^.^
    Buźki :*:*:*
    PS2 – Pierwsza! XD

    OdpowiedzUsuń
  2. O jeżu... Twój komentarz jest miodem na moje serce <3
    Cieszy mnie to ogromnie, że tyle rzeczy Ci się spodobało w tym rozdziale ^^ Szczególnie, że spodobała Ci się moja wizja Sasuke :)
    Hyhyhy, wiele teorii krąży na temat tego, co stało się z Sakurą. Chyba kiedyś je spiszę, gdy jeszcze trochę się ich nazbiera xd
    I tak właśnie miało być :D To Sasuke ma szukać informacji na jej temat, a nie ona na jego, tak, jak to jest wszędzie- i w mandze, i w anime, i w innych opowiadaniach (ale nie mówię, że we wszystkich).
    Hahah, fajnie wiedzieć, że takie pozdrowienia mogą sprawić aż tyle radości- sama jestem przez to szczęśliwa xd
    Niestety tego sama nie wiem, jak szybko będą się pojawiać rozdziały :/
    W ostatnim chapterze było wyjaśnione, dlaczego Saske opuścił wioskę. Jestem pełna podziwu dla jego poświęcenia i poświęcenia Sakury. Jednak nie zmienia to faktu, że mógłby się raz na jakiś czas pokazać w domu. Kurde no, nawet raz na rok... Nawet raz na 10 lat, to też byłoby już coś xD
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za szybkie pojawienie się kolejnego rozdziału. Zaglądam tu codziennie i aż mi serce się raduje jak widzę rosnące procenty :D
      Co do MATUR! Dopiero dzisiaj uświadomiłam sobie, że to już za dwa dni, także Post, który opublikowałaś... dokładnie odzwierciedla właśnie mnie ;(
      Tak bardzo WYNIKI MATUR :-<
      Mniejsza, czekam na nexta bo zakończyłaś w takim momencie, że nie wyrobię ^.^
      Pozdrawiam i Całuję i życzę weny :*:*
      Bye bye <3

      Usuń
  3. Noo nareszcie nowy rozdzial ^^
    Uwielbiam twoj styl opisywania mysli i emocji, no po prostu uwielbiam! A zwłaszcza, ze czesto sa to mysli Sasuke.
    Sakura z dzieckiem? No ładnie :D Ciekawa jestem jak teraz bedą wygladały relacje Sasuke i Sakury ^^ A Naruto taki słodki, niby dorosły, ale tak naprawde wieczny dzieciak xd
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdzial, twoj jak i oczywiscie Naruto Gaiden xd
    Rozenchou~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co z tego, że jest to krótki komentarz (ja w końcu piszę krótkie rozdziały, nie? xd), najważniejsze, że jest! Nawet nie wiesz, jak mną teraz nosi, ze szczęścia :D
      Hyhyhy... To jest takie zabawne, że ja wiem wszystko, a czytelnicy nie xD
      To już tylko trzy dni! Oczywiście do Naruto Gaiden, nie mówię o nowym rozdziale xd
      Dziękuję za komentarz!

      Usuń
  4. Taaak! Zdecydowanie z utęsknieniem czekam na każdy czwartek :3 ale równie mocno ucieszył mnie nowy rozdział u Ciebie. Jestem podwrażeniem. Naprawdę! Jak na razie najlepszy rozdział i coraz mniej błędów :) oczywiście trochę kiepsko nadal z interpunkcją (głównie chodzi mi o przecinki - najważniejsze to nigdy nie stawiaj ich przed "i", ani po "i", chyba że coś np. Wyliczasz i ten spójnik pojawia się wielokrotnie). Jednak znalazłam tylko dwa błędy ortograficzne i jezykowe no i jeszcze kilka stylistycznych, ale naprawdę jest dosyć dobrze. Moim zdaniem widać znaczącą poprawę. Co do rozdziału - tak jak już wspomniałam, jest naprawdę dobry :) strasznie mi się podobały opisy uczuć Sasuke i to jego "w końcu to Uchiha oni tak nie robią" :D to mnie naprawdę rozwalało momentami. Niby poważny dylemat, a jest także nutka komedii. Wielki plus :) jak Shikamaru powiedział, że dobrze jej w zielonym to szczerze powiedziawszy moim pierwszym domysłem były zielone włosy xd no i co to za dziecko... hm... te czerwone oczy mi tylko tutaj nie pasują i wyjątkowo coś mi się wydaje, że będzie to miało dużo wspólnego z Karin. Jak na razie wszystko jest dla mnie tutaj zagadką, ale to dobrze - lubię zagdki :3 w sumie troszkę mnie zdziwiła reakcja Sakury, ale nigdy nie wiadomo, co tam się wydarzyło. No i w końcu wraca nasz ukochany Naruto - wesoły i najukochańszy - właśnie na takiego czekałam ♡ cóż jestem strasznie ciekawa, jak potoczy się to dalsze spotkanie i w ogóle, co wydarzy się dalej. Mam nadzieję, że na następny rozdział nie będziemy musieli tak długo czekać, bo ja już umieram z ciekawości. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci dużo weny i czasu, bo to chyba najważniejsze :) pozdrawiam bardzo serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeden komentarz musiałam usunąć, przypadkowo musiałaś dodać go dwa razy ;)
      Tak, przecinki to zazwyczaj mój problem. Czasami wstawiam je bezbłędnie, innym razem już nie tak fajnie xD Co ciekawe zawsze się tego trzymam, że przed "i" (albo "oraz") nie stawia się przecinków, chyba, że są to wyliczenia, więc zdziwiło mnie to, że takie błędy są. Albo musiałam coś uznać za wtrącenie i oddzieliłam to przecinkiem po "i" albo miałam zaćmienie, to też jest możliwe xD Poszukam, dzięki za zwrócenie uwagi ;)
      Hahah, fajnie, że podoba Ci się "Uchiha tak nie robią". Sama mam niezły ubaw, gdy to piszę xD Chyba nigdzie tego nie napisałam, ale to właśnie ma być opowiadanie z humorem (mimo okrutności prologu). Żeby człowiek mógł się przy nim przynajmniej uśmiechnąć :)
      Dziękuję! Również cieplutko pozdrawiam! ^^

      Usuń
  5. Dzień dobry!~ Ja tu nowa, znalazłam tego bloga dzięki magicznej zakładce z blogami wartymi czytania na blogu Blackrose Satomi :3
    Wpadłam, przeczytałam i jestem zachwycona :D Można by powiedzieć, że odczuwam orgazm przeznaczony tylko dla czytelników blogów SasuSaku xD Ale no wiesz, nie dosłownie :D
    Język, którym się posługujesz jest bardzo przyjemny do czytania i dobrze się układa w głowie :D Używasz ładnych słów i trafnie dobierasz epitety i te inne rzeczy xD
    Shikamaru to taka postać, która zawsze ma coś interesującego do powiedzenia, czyż nie? Super, że od niego Sasuke dostał wskazówkę, która potem go naprowadziła w odpowiednie miejsce.
    Co za tym idzie- o co chodzi z Sakurą? Ma dziecko, no dobrze. Wcześniej była ukazana w ekstremalnej sytuacji, pewnie ta tajemnica i w ogóle jest związana właśnie z tamtymi momentami. Świetnie to zbudowałaś i urządziłaś, Sasuke by mieszkał xD
    Sakura odebrała widok Sasuke na drzewie niesamowicie spokojnie, Naruto twierdzi, że to dobrze :D Rozumiem, że tam wszyscy grają w "ziemia to lawa", ale jednak ja bym się nieco zdziwiła xD
    No i jeszcze Naruto pcha Sasuke do Sakury do domu, no ciekawe z kim ta córeczka powstała :D
    Czekam na następny rozdział, przesyłam paczkę weny i dwa pudełka śniadaniowe spokoju i pozdrawiam!
    Ave

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć!
      Znam ten typ orgazmu xD Jednak nie sądziłam, że mogę go wywołać u kogoś moim opowiadaniem, także cieszy mnie to xD
      "Sasuke by mieszkał"- ale mi się to zdanie podoba! :D
      Dziękuję za komentarz i najpiękniejszą paczkę, jaką mogłam dostać <3
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Również pozdrawiam! Miło wiedzieć, że mój "uczuć" kogoś motywuje xD (to słowo made my day<3)
    Rozdział krótki, ale satysfakcjonujący :P Saskiewicz jak zwykle w mniemaniu o sobie wychodzi poza skalę. Jak idzie przez miasto, to wokół niego roztacza się takie "jestem boski, jestem boski"...
    TAK! Ja też czytam Gaidena!
    Pozdrawiam, czekam na rozwój wydarzeń!!
    I trzymam kciuki za wyniki matur!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, niedawno (czyli prawie przez rok) miałam taki avatar, który świetnie oddawał jego boskość xD No cóż zmieniłam, co za dużo, to niezdrowo xD
      Dziękuję! W sumie koniec czerwca jest już bliżej, jak dalej, hm... Wypadałoby się zalogować na uniwersytetach xD
      Jeszcze raz dziękuję i ponownie pozdrawiam! :D

      Usuń
  7. Hej, hej, wiem, że ktoś tu ma wakacje :D
    Może by tak nową notkę?? :3
    Wg, gdzie składasz papiery?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :)
      Owszem, ktoś ma wakacje, ale nie siedzi cały czas w domu ;) Staram się pisać, naprawdę! Jednak przyznaję się, że ostatnio mi to nie szło...
      Na języki obce w turystyce i psychologię :D

      Usuń
  8. Znalazłam ostatnio wiele ciekawych blogów, ale wszystkie (których rozdziały były niedawno publikowane) zostały przerwane w najlepszych momentach. Podobnie jak u ciebie! Chyba nie muszę mówić, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy? :D

    Chyba już domyślam się o co chodzi z Sakurą. Na początku sądziłam, że będzie porwana - to by się zgadzało z prologiem. Teraz z kolei, gdy już wiem, że jest w wiosce, myślę, że Sakurze podczas "tortur" z prologu stało się coś z głową (pamięć?) i stąd cała ta szopka. To dziecko... albo rzeczywiście jest jej, albo jest to dziecko, którym się opiekuje - np. z domu dziecka czy z czegoś takiego. Tak myślę. xD

    Jak już mówiłam, przerwałaś w najlepszym momencie - gdy Sasuke ma odwiedzić Sakurę. I jak ja mam tu spać spokojnie, gdy KAŻDY blog, jaki znalazłam w ostatnim czasie, jest przerywany w takim momencie? T^T

    Życzę weny, bo liczę na następne rozdziały (oby były szybko!). ;)
    Pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Spokojnie Sefia!
    Szkoda, że nie uda Ci się nic napisać, ale i tak zostaniemy z Tobą :*
    Także uważaj na siebie! Trzymam kciuki za Ciebie i Twój wyjazd :)
    Buźki :D :*:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam, że tak piszę pod postem, ale co z Twoim blogiem o GF? Twoje opowiadania o GF są świetne! Błagam, pisz dalej też na nim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że tak późno odpowiadam na Twój komentarz (ten na blogu o GF też widziałam!). Na chwilę obecną nie planuję powrócić do tamtego bloga, musiałby się zdarzyć jakiś przełom w GF (mogliby zrobić czwarty sezon <3 w końcu trzeci zakończyli w otwarty sposób :3), wtedy pewnie na nawo zakochałabym się w fabule i w bohaterach, i coś bym wymyśliła. Jednak na kontynuację są nikłe szanse, co niestety dorównuje mojej chęci do wymyślania opowiadań o tej tematyce.
      Bardzo, ale to bardzo, dziękuję Ci za komentarz(e), naprawdę mnie ucieszył(y)! Widać, że szczerze spodobały Ci się te opowiadania i że nie był to jeden ze spamów, typu "super post, a to mój blog:...". Doceniam Twój zapał, aby dowiedzieć się, czy powrócę :) Jeszcze raz dziękuję i przepraszam, że tak późno Ci odpowiedziałam :/
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. I jak tam Sefia? Przepraszam, że Cię tak maltretuję ale nie mogę się doczekać nexta ;( Tak bardzo chcę wiedzieć co dalej *O*
    No i jak się czujesz? Choroba już minęła? I jak tam plany na przyszłość?
    Trzymam kciuki za wenę, czas i samopoczucie :*:*:*:*:*
    Buźki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choroba minęła, w sumie jest wszystko ok. Cieszę się, że nadal, z tą niezłomną cierpliwością czekasz na następny rozdział. Wiem, że obiecywałam, że pojawi się na początku sierpnia. Nawet zasiadłam do niego jeszcze podczas choroby, ale nie potrafiłam nic napisać. I tu nie choroba jest winna, tylko po prostu ja. Nie wiem, czemu nie potrafię ruszyć do przodu, chociaż wiem, że dużo do skończenia rozdziału mi nie pozostało. (W końcu gdyby nie to małe zdarzenie w lipcu, to już wtedy by się pojawił...).
      W środę wyjeżdżam do Niemiec, także komputer znowu będzie ograniczony. Nie jestem w stanie teraz powiedzieć, czy rozdział pojawi się jeszcze w przeciągu tych kilku dni, czy raczej po moim powrocie. Naprawdę nie wiem.
      Jest mi cholernie przykro, że najpierw coś obiecałam, potem w końcu i tak nie dotrzymałam słowa, a teraz trzymam jeszcze wszystkich w niepewności. Wiem tylko, że będę się starać coś z tym zrobić, bo o blogu cały czas pamiętam.
      Dziękuję za w sumie dwa komentarze! Trzymaj się i udanego końca wakacji Ci życzę ;)

      Usuń
    2. Trzymam kciuki za Ciebie i za wenę bo sama wiem jak to jest. Nie przejmuj się tylko tak bardzo!! Chciałam po prostu wiedzieć na czym stoimy ;*
      Tobie również życzę udanych wakacji! Buźki <3
      PS. Nie ma za co! Lubię Ciebie i Twój blog ^.^

      Usuń
  12. No nie wierzę po prostu! Sefia! Ile mi zajęło, żeby podczas przeczesywania blogosfery w końcu na Ciebie trafić! Nawet nie wiesz jak przeogrrrromnie się cieszę! Kurczę, serio, jak tylko zobaczyłam, że to Twój blog! Wiem, że to po części dlatego, że tak długo mnie nie było, za co dozgonnie przepraszam, ale jaaaa... serio nawet nie masz pojęcia jak się ucieszyłam! Trzeba było się pochwalić, gdy ostatnio u mnie byłaś, a nie! ;)

    Anyway, koniec blablania, do konkretów. Historia mnie naprawdę zaintrygowała. Bardzo oryginalne i świeże spojrzenie - podoba mi się! Jestem bardzo ciekawa co się wydarzyło w życiu Sakury... tortury, dziecko - no właśnie, przechodzimy do głównego pytania - czyje jest to dziecko? Sasuke, jak zawsze boski (nie sądzę, żeby w jakiejkolwiek sytuacji nie mógłby być boski - w końcu to Sasuke). Generalnie to wszystko jest bardzo tajemnicze, a im więcej tajemnic, tym ciekawiej. Nie mogę się doczekać, jak napiszesz coś więcej o Twojej Sakurze, bo nie ukrywam, zżera mnie ciekawość.

    Co do terminów następnego rozdziału... Rozumiem Cię jak najlepiej ;) (sama wiesz, jak to bywa ze mną) Nie przejmuj się, najpierw załatw swoje sprawy związane z uczelniami itd, to najważniejsze. Ja z pewnością poczekam! (choć nie ukrywam, że moja wewnętrzna ekscytacja karze mi krzyczeć "teraz, teraz" :P )

    W każdym razie W KOŃCU dodam Cię do linków i będę zaglądać raz po raz. Strrrasznie się cieszę na Twojego bloga. Życzę Ci przede wszystkim weny i jak najlepszego spędzenia tych najdłuższych wakacji! :*

    Buziaki,
    Lady.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurde bele no!
    Zaglądam tu codziennie kilkakrotnie z nadzieję - a nuż widelec rozdział jest!
    Dlaczego mnie tak rozczarowywujesz?? No?
    Tak bardzo pragnę poznać ciąg dalszy ale ty mi to uniemożliwiasz :p
    Mam nadzieję, że powód jest naprawdę ważny i STUDIA to niezbyt dobra wymówka :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Blackrose! Nawet nie wiesz, jak jest mi miło, że dalej tutaj zaglądasz z nadzieją na nowy rozdział! I nawet nie wiesz ile miałaś szczęścia, że akuratnie dzisiaj dodałaś komentarz, bo dzisiaj zalogowałam się na bloggera pierwszy raz od ponad miesiąca! Mam ogromne zaległości w blogach (o swoim już nie wspominając). Być może przeczułam, że ktoś coś skomentował? Chyba raczej chwila wolnego czasu i myślenie o blogu, niż przeczucie, spowodowały, że tu zajrzałam, chociaż... kto wie?
      Wiem, że bardzo Cię rozczarowałam i pozostałych czytelników również. Tak jak w tym lipcu stanęło, rozdział ma 65% i z perspektywy czasu dobrze, że go nie opublikowałam przed moim wakacyjnym wylotem, bo muszę w nim trochę pozmieniać. Trochę bardzo. Ogólny sens rozdziału będzie podobny do tego założonego, ale sytuacje całkiem inne. To już postanowione.
      Pytanie tylko brzmi: kiedy, Sefio, ty to do cholery zrobisz?! (można na mnie krzyczeć! pozwalam!)
      Odpowiedź brzmi: Nie wiem. (wiem, najgorsza odpowiedź na świecie, z czego powodu jest mi bardzo smutno).
      Pytanie: dlaczego?
      A więc rozczaruję Cię po raz kolejny. Tak, studia. Jak prosto i zwyczajnie to brzmi (wiadomo zawsze szkoła, nauka, no to teraz studia są "wymówką"), to tak nie jest. Studiuję wyjątkowy kierunek, na którym muszę się uczyć na bieżąco, chociażby dlatego, że podchodzi pod filologie (tak, nie jedną, a więcej). Poza tym nie uczę się tylko na uczelnię, ale także do pracy. I nie znowu takiej zwykłej pracy typu "dorywcza, jako kelnerka", nie, nie. Jest to praca wyjazdowa, częściowo zagraniczna, związana z moim kierunkiem. Zależy mi na niej, a żeby spokojnie zaliczyć praktyki i pierwsze samodzielne wyjazdy, muszę się też do tego pouczyć. Żeby choć trochę stresu (bo będzie on baaardzo duży) i moich siwiejących włosów oszczędzić (spokojnie, cała na raz nie siwieję! a poza tym tu mnie nie widzicie, nie? ;D).
      Mam nadzieję, że wybaczysz mi moje w-ogóle-was-nie-informuję zachowanie. Tak, jak wcześniej nie miałam zbytniej weny i po prostu nie chciało mi się (do czego się przyznaję), tak od końca września, odkąd przeprowadziłam się do innego miasta na studia, odkąd jestem w ciągłych rozjazdach, wyjazdach, moje życie jest na bardzo wysokich obrotach i nie mam na wiele rzeczy czasu, paradoksalnie jestem szczęśliwa, bo naprawdę jestem zadowolona ze swojego wyboru.
      Być może w weekend uda mi się choć trochę zacząć wprowadzanie zmian w rozdziale albo przynajmniej w środę (w końcu dzień wolny, a nie godziny rektorskie!). Będę się starać. Niczego nie obiecuję. Nie lubię być niesłowna, a tutaj no niestety często mi to nie wychodzi...
      Dziękuję za komentarz, to skarb, mieć takich czytelników, jak Ty :)
      Pozdrawiam i dalszej takiej cierpliwości życzę,
      Sefia.

      Usuń
    2. Wiedziałam, no FIEDZIAŁAM ;( to studia niszczą ludzi ;(
      Rozumiem Cię całkowicie i nie mam prawa winić, w końcu to już nie te czasy, gdy jest się uzależnionym od rodziców :D znam to.
      Cieszę się, że akurat trafiłam w czas ;) i za te miłe słowa, które zadziałała na mnie normalnie jak komplementy :D
      Dobrze, że dokonałaś słusznego wyboru, mam nadzieję, że z tymi myślami zostaniesz już na dłużej.
      Pozdrawiam serdecznie, przesyłam masę całusów, pozytywnej energii i przytulasów!!!
      Wysyłam też Ci wenożelki i wenosoczek - na mnie podziałały :D
      Buziaczki :*:*:*:*

      Usuń
  14. Kolejny opuszczony blog.... uh.. serce krwawi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie Sefio.
      Potwierdź to czy opuszczony. Zaglądam na niego z nadzieją a jedyne co widzę to tylko komentarz, którego ja nie chciałam przyjąć do wiadomości...

      Usuń
  15. Sefia, napisz coś, twój blog musi żyć dalej, nie możesz uśmiercić tak dobrze zaczynajacej się historii w takim momencie 😢

    OdpowiedzUsuń