czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 1


Szedł powoli szeroką, udeptaną drogą. Towarzyszył mu jedynie szum lasu, który rozpościerał się na wszelkie możliwe strony. Czasami muskał go powiew ciepłego powietrza, tak charakterystyczny dla tego miejsca. Chociaż w drodze spędził już kilka dni nie czuł zmęczenia. Myśl o zbliżającej się osadzie dodawała mu energii i otuchy. Jego chód także nie pozwalał na to uczucie. Jednak to nie z powodu bycia zmęczonym zdecydował się na takie tempo. Wewnętrzne rozdarcie nie pozwalało mu ani biec, ani się zawrócić. Od jakiegoś czasu wiedział, że tak postąpi, że wróci z powrotem. Więc wydłużając swoją podróż zaspokoił tę swoją część umysłu, która nie zgadzała się z jego wyborem.
Miał tylko nadzieję, że gdy dotrze do celu jego rozdarcie zniknie. Chcąc odpędzić myśli od momentu, który się nieubłaganie zbliżał, postanowił przemyśleć swoją podróż. Stwierdził, że była całkiem przyjemna, pogoda dopisywała i nikt mu nie przeszkodził w wyprawie, którą chciał spędzić w ciszy. Chociażby ten raz szczęście go nie ominęło i nie spotkał nigdzie żadnego shinobi, który doniósłby swojemu władcy, że ninja na takim wysokim poziomie, jak on, chodzi sobie spokojnie po leśnej dróżce. Co na pewno zostałoby odebrane gorzej niż jakieś podłe i złe zachowanie, o które od czasu, do czasu był oskarżany. O żadnych innych aspektach nie chciało mu się myśleć, bo były typowe dla zwykłej podróży. Zbyt nudne.
Kończąc swoje rozmyślania zauważył na widnokręgu coś, co w głębi jego umysłu było już dawno starte na proch. Monument przedstawiający twarze Hokage. Teraz liczył już sześć władców.
Od razu stwierdził, że Naruto Uzumaki wyglądał całkiem inaczej niż w rzeczywistości. Jego podobizna była poważna, a przecież nawet nie tak dawno temu, na wojnie, był roztrzepany i popełnił kilka gaf. Czyżby spełnienie marzeń i dostanie się na wysoki szczebel władzy mogło tak zmienić człowieka? Niczego nie był pewien, wiedział jedynie, że świat lubi zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. Podświadomie czuł, że jego rodzinna wioska mocno go zaskoczy. W końcu nie był w niej ani razu po odbudowie, po ataku Paina.
Doszedł już do szeroko otwartej bramy, która nie zmieniła swojego wyglądu. Budka, w której stacjonowali shinobi Konohy także była taka sama. Stanął na przeciw niej i spojrzał na śmiejących się mężczyzn, mających aktualną zmianę.
Izumo i Kotetsu— nie dość, że praktycznie nie rozłączni, to wydawali się zawsze mieć dyżur przy wejściu do wioski. Nie wiedział czy miał się śmiać, czy płakać. Z jednej strony widok ten był dla niego jakąś wartością sentymentalną. O ile potrafił jeszcze być sentymentalny. Z drugiej strony mógł on być zwiastunem wszechogarniającej nudy panującej w wiosce.
Dwoje ninja zajęci swoimi sprawami nie zauważyli przybysza, który tracił swoją cierpliwość. Mógł bez problemu przejść dalej, ale nie chciał zwrócić na siebie uwagi mieszkańców, którzy prawdopodobnie zaczęliby panikować. Wolał zostać odprowadzony do Hokage, zmniejszając tym samym ilość przerażonych spojrzeń. Nie chciał sobie także odmówić zabawy.
Odchrząknął, a miny na twarzach Izumo i Kotetsu od razu zrzedły.
— Uchiha...— wysyczał Kotetsu.— Po co tu przyszedłeś?
— Wróciłem— odparł krótko Sasuke, mierząc ich uważnie swoim chłodnym spojrzeniem.
— Myślisz, że od tak pozwolimy ci wejść do Konohy?— Tym razem odezwał się Izumo. Uchiha miał nadzieję, że padnie podobne pytanie. Nie zawiódł się.
— Dlatego zwróciłem na siebie waszą uwagę, zamiast przejść spokojnie obok.— Dwójka Shinobi zdała sobie sprawę ze swojego błędu, uchybienia, które nie powinno się wydarzyć. Jednak już od dłuższego czasu było ono rutyną. Nie bali się o bezpieczeństwo wioski, ponieważ na świecie nie pałętało się tylu złych ludzi, co przed Czwartą Wielką Wojną Shinobi. Nawet jeśli tacy się gdzieś znajdowali, to nie przychodzili oni do Konohy, która zajmowała najlepszą pozycję w nowym świecie, chociaż z założenia miał być równy. Izumo i Kotetsu najzwyczajniej w świecie wykorzystali tę przewagę, oddając się w czasie pracy rozmowom na luźne tematy. Nie wierzyli, że od każdej reguły znajdzie się wyjątek, taki jak Sasuke Uchiha.
— Oddaj nam swoją katanę— powiedział Izumo, podchodząc do Uchihy i wyciągając rękę.
— Z chęcią, jednakże katana jest w pakiecie ze mną. A właściwie z moją dłonią.
— Uchiha.— Izumo niemalże warknął.— Jeśli faktycznie nie masz złych zamiarów, to zaraz dostaniesz ją z powrotem, gdy tylko zaprowadzimy cię do Hokage...
— Nie ma mowy— uciął Sasuke.— Wy też jesteście w pakiecie. Gdzie idzie jeden, tam za nim drugi. Tym bardziej ja i katana możemy trzymać się razem.— Sasuke niesamowicie bawiła cała ta sytuacja. Przywykł do tego, że ludzie są do niego nieufni. Szczególnie ci z Konohy, chociaż to właśnie oni powinni być najmniej uprzedzeni. Mieli największe pojęcie o tym, jak ogromną pomocą był podczas wojny. Jednak gorzki smak przeszłości ciągle pozostawał na ustach mieszkańców i... Nie zapowiadało się by kiedyś zastąpił go inny.
Dwójka przyjaciół nie wiedziała co miała mu odpowiedzieć. Sasuke faktycznie mógł przejść niezauważony i dawno znajdować się w centrum wioski. Dawno mógł ich także zabić, gdyby chciał. Ale podobno ten Sasuke to już nie jest morderca, podobno wtedy się zmienił, na wojnie. Hokage dosyć często wygłaszał im monologi o Uchihy. Co prawda, głównie było to na krótko po wojnie, gdy nadzieja na jego powrót do wioski była największa.
Im dłużej trwało milczenie obu ze stron, tym cisza zdawała się być głębsza. Wokoło nie było już wesołego gwaru wioski, tylko oni i Uchiha, mierzący się spojrzeniami. Izumo i Kotetsu stali jak sparaliżowani. Każda decyzja wydawała się im tak samo kiepska. Nawet nie zdecydowali się na zmianę pozycji— każdy krok w przód lub tył mógłby zdenerwować Sasuke, tak sądzili. Jednak nie kryli się z niechęcią do jego osoby, więc nie byłby zaskoczony ich zachowaniem. Z resztą i tak wyglądał tak jakby wszystko spływało po nim jak po kaczce. Nigdy nie widzieli tak obojętnej twarzy, bez choćby najmniejszego uczucia.
Sasuke był już trochę poirytowany tą sytuacją. Nie przypuszczał, że jego odpowiedź wprowadzi ich w stan takiego zamyślenia. Zbyt wolno myśleli— tego był pewien. Mógł jednak wejść do tej wioski ot, tak. Przecież rozciągała się ona tuż pod jego nosem. Była na wyciągnięcie ręki, a on stał nieruchomo jak słup soli, obok rozchwianych emocjonalnie shinobi. Już miał się ruszyć z miejsca, gdy wyczuł zbliżającą się do nich chakrę. Po chwili uświadomił sobie, że skądś ją zna.
Dwójka Shinobi drgnęła niespokojnie, gdy za Uchihą pojawił się niespodziewany gość. Zajęci rozważaniami całkowicie zignorowali otoczenie.
— Nie spodziewałem się ciebie tutaj— powiedział przybysz. Sasuke leniwie odwrócił głowę do tyłu, aby kątem oka zobaczyć kto do niego mówił. Już sobie przypomniał ową postać. Jego sobowtór, który był nawet razem z Naruto i Sakurą w drużynie.
Jakiś zamknięty w sobie artysta, ale mimo wszystko trzeźwo myślący i racjonalny. Tylko jak mu tam było? Sin, Soi? Nie, Sei...— Sasuke starał się przypomnieć o nim jak najwięcej.
— Sai!— Kotetsu przerwał rozmyślania Uchihy, wykrzykując imię kolegi i na tym poprzestając.
— Zabiorę go do Naruto— odpowiedział Sai.— Ja wierzę Naruto, dlatego automatycznie ufam jemu— powiedział z obojętnością równą tej Sasuke i ruszył powolnym krokiem w stronę centrum osady.
Uchiha ruszył za nim i sam do końca nie wiedząc czemu zrównał z nim krok.
— Nie ufasz mi, prawda?
— Niespecjalnie.
— Więc czemu?— Sasuke był zaintrygowany jego osobą, której nigdy nie miał okazji bliżej poznać i wsadzić do odpowiedniej szufladki.
— Ta część o Naruto była prawdą. Jemu ufam, a on z kolei tobie. Poza tym jesteśmy w wiosce, w której znajduje się obecnie co najmniej kilkudziesięciu shinobi. Jeden przeciwko wiosce? Nie widzę tego, nawet jeśli twoje umiejętności są ponad przeciętne.— Sai uśmiechnął się lekko, jednak nie był to jego sztuczny uśmiech, którym do dzisiaj obdarzał mało mu znane osoby.
Sasuke nie pomylił się. Sai był racjonalny, zyskał tym u niego jakiś zalążek szacunku. Przynajmniej potrafił myśleć lepiej od napotkanej wcześniej dwójki. I nie zadawał zbędnych pytań.
Mijali kolejne budynki, zbliżając się do centrum wioski. Sasuke odkrył dziwny fakt— ludzie w ogóle na niego nie spoglądali. Pierwszy raz się z czymś takim spotkał. Czyżby już się wtopił w mieszkańców wioski? Nie, to raczej obecność Saia czyniła go niewidzialnym. Na niego także nie były skierowane żadne spojrzenia. Był typem osoby, która nie rzucała się w oczy i zdolność ta przechodziła na inne towarzyszące mu osoby. Nawet na Sasuke, który normalnie swoją obecnością wzbudzał kontrowersje.
Doszli do gmachu, w którym urzędował Hokage. Na samym wejściu wpadł na nich jakiś shinobi.
— Przepraszam...— Młody chłopak zaniemówił, gdy zauważył na kogo, oprócz Saia, wpadł.
— My do Naruto, Konohamaru— powiedział Sai, chociaż to, gdzie się udawali było oczywiste. Konohamaru wyszczerzył się i pobiegł dalej zadowolony.
Więc to był ten szczeniak, wnuk Trzeciego Hokage?— Sasuke nie poznałby go. Pamiętał go jako wścibskiego dzieciaka, łażącego ciągle za Naruto i powtarzającego, jak katarynka, o byciu Hokage. Teraz był to wysoki, kilkunastoletni chłopak, z trochę bardziej rozgarniętym wyrazem twarzy niż kiedyś.
Konohamaru uświadomił Sasuke, że faktycznie upłynęło "trochę" czasu od wojny i wiele rzeczy nie tylko mogło, ale na pewno się zmieniło. Nawet nie zauważył, gdy doszli pod gabinet Hokage. Dopiero gdy Sai zapukał do drzwi zorientował się, że właśnie dojdzie do jego konfrontacji z Naruto.
— Proszę!— Spokojny, radosny głos doszedł ich zza drzwi.
Weszli do środka.
— Witaj, Naruto— powiedział Sasuke poważnym tonem.
— Sasuke, miło mi ciebie znów widzieć— odparł Naruto, który był pochłonięty przekładaniem akt z biurka na pobliski regał.— Może zechcesz usiąść?— Wskazał krzesło przy swoim biurku.
— Postoję.— Sasuke nie spodziewał się takiej reakcji po swoim przyjacielu. O ile mógł go tak nazwać. Przecież Naruto zawsze go tak nazywał, więc czemu on by nie mógł? Przynajmniej w myślach.
Naruto wydawał mu się zbyt oficjalny. Czyżby już był bardziej dojrzały, tak jak jego podobizna na pomniku? Czy to tylko postawa przyjęta w gabinecie?
— Jak wolisz.— Wzruszył bezradnie ramionami.
Sai wyszedł. Nie zdziwiło to żadnego z nich. Jednak nie zmieniło to sytuacji na bardziej komfortową.
Zapadła krępująca cisza, przerywana co jakiś czas cichym szelestem akt. Żaden nie potrafił podjąć rozmowy. Żaden nie wiedział jak, a powinni. W końcu to była ta chwila, na którą obaj czekali. Ta chwila, w której mieli sobie wpaść w ramiona i jak brat z bratem powspominać dawne czasy, aby następnie spojrzeć razem w przyszłość, która stała przed nimi otworem.
Nic nie nastąpiło.
Naruto skończył przenosić dokumenty. Wiedział, że nie może tej sytuacji w nieskończoność ciągnąć. Zdawał sobie sprawę, że to z jego strony powinna wypłynąć inicjatywa, jako głowy wioski, jako dobrego znajomego. Bo jakże inaczej mógł nazwać osobę, która nie tylko nie pojawiała się osobiście, ale i nie dawała znaków życia przez ostatnie kilka lat! Sam musiał się dopominać o jakiekolwiek sygnały. Formułkę, którą stosował w niemal każdym liście do pozostałych władców, znał na pamięć: "Jeśli Sasuke Uchiha, mieszkaniec Wioski Ukrytej w Liściach, zasłużony shinobi dla Zjednoczonych Wojsk Sojuszu podczas Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi pojawi się w jakiejkolwiek lokacji proszę o niezwłoczne powiadomienie. Z podziękowaniami, Hokage."
Nawet nie zorientował się, gdy co raz to mniejsza ilość powiadomień nie niepokoiła go. Przyzwyczaił się do nieobecności Sasuke tak bardzo, że on sam był dla niego tylko czymś w plątanym w rutynę. Czymś o czym rozmyślał latami, więc teraz wypadałoby to kontynuować. Czymś, co nie było już nawet kimś. A na pewno nie kimś, kogo znał w odległej przeszłości.
— Mam dla ciebie mieszkanie. Czeka już na odpowiedniego lokatora od dłuższego czasu. Zaprowadzę cię do niego.— Ciepły uśmiech zagościł na twarzy Naruto. Miał do siebie lekkie pretensje. W końcu powinien się choć trochę cieszyć. Mimo wszystko osoba stojąca przed nim była dla niego kimś ważnym w prawie całym życiu. Nie potrafił jej po prostu skreślić. Żyła w nim nadzieja, że wszystko może się jeszcze ułożyć.
Wyszli na zewnątrz.
— Więc co porabiałeś przez te kilka lat?— Naruto chciał w jakiś sposób rozłożyć napięcie.
— Nic. Podróżowałem z kraju, do kraju, z wioski, do wioski.— Naruto nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią dobrego znajomego, chociaż liczył się dla niego fakt, że przynajmniej odpowiedział.
Sasuke nigdy nie był wylewny jeśli chodzi o uczucia, czy opisy. Do tego stwierdził, że nie musi się tłumaczyć przed Naruto, którego postawa nie zachęcała do zwierzeń.
—  Dzień dobry, szanowny Hokage.
—  Dzień dobry!—  Kolejna osoba, ledwo po wyjściu Naruto z budynku, przywitała się z nim. Sasuke miał dość. Jeszcze chwila, a cała wioska zleciałaby się, tylko po to, żeby przywitać się z władcą.
— Może opowiesz mi coś o wiosce?— Sasuke chciał wykrzesać z siebie resztki kultury, głównie popychane wizją zakończenia pozdrowień Hokage, które były dla niego strasznie denerwujące.
Słowa Sasuke zadziałały na Naruto, jak magiczna różdżka. Przemienił się w radosnego przewodnika. Opowiadał mu w jaki sposób wioska została odbudowana, o tym jak wszyscy mieszkańcy mieli udział w jej odbudowywaniu, o nowych budynkach, których wcześniej nie było. Dosyć duży opis poświęcił także na Ichiraku Ramen, które powstało prawie na samym początku i zostało powiększone o kilka dodatkowych siedzeń.
Sasuke był zadowolony. Mieszkańcy nie witali się już z Naruto, widząc, że ten był pochłonięty monologiem, co bardzo Sasuke odpowiadało. Szeroki uśmiech Uzumakiego, który widocznie był bardzo dumny z wioski, także poprawił mu nastrój.
— A to jest twój dom.— Naruto, szczęśliwszy jeszcze bardziej niż przed chwilą, wyciągnął przed siebie ręce, co miało być bardzo efektowne, chcąc zaprezentować już od tego momentu własność Sasuke.
Dom znajdował się u podnóża zachodniego krańca góry z podobiznami Hokage, kilkaset metrów od innych zabudowań, na granicy lasu ciągnącego się aż do samych murów wioski. Była to piętrowa, niezbyt wielka, ogrodzona niskim płotkiem posesja. Na pierwszy rzut oka nie różniła się niczym od pozostałych budynków mieszkalnych. Jednak wachlarz, symbol klanu Uchiha, namalowany nad wejściem informował zwykłego przechodnia, że przeciętny dom to nie był.
Wnętrze spodobało się Sasuke. Przestronne, pomalowane na biało pokoje, urządzone w sposób minimalistyczny przypadły mu do gustu.
— Co sądzisz?—  zapytał Naruto.
— Podoba mi się.— Sasuke nawet lekko się uśmiechnął.
— Świetnie. W takim razie o wystrój zadbały właściwe osoby.— Sasuke rzucił mu pytające spojrzenie, ale Naruto całkowicie je zignorował i mówił dalej.— Raz w tygodniu urządzam małe spotkanie dla przyjaciół, u mnie w domu. Odbywa się dzisiaj o dziewiętnastej. Byłoby miło jakbyś wpadł.— Naruto poklepał Sasuke po plecach.
Chociaż Sasuke nic mu nie odpowiedział ten udał się z powrotem do wyjścia. Na odchodnym dodał jeszcze:
— Nie próbuj nie przychodzić. Pamiętaj, że twoja lodówka świeci pustkami.
Drzwi się zamknęły, a Sasuke został sam w swoim domu. Już dawno nie używał takiego określenia. Przez lata mieszkał w różnego rodzaju kryjówkach, w mieszkaniach obcych ludzi i pod gołym niebem. Teraz posiadał to, co jest podstawową potrzebą każdego człowieka: dom.
Może i na razie były to tylko puste cztery ściany, ale w końcu poczuł, że jest to miejsce, do którego należy. Miejsce, w którym będzie mieszkał ze swoją przyszłą rodziną, gdzie na nowo odbuduje swój klan.
Trzy godziny. Tyle pozostało mu do spotkania u Naruto.
Miał tylko nadzieję, że naprawdę będzie to kameralne spotkanie. Kilku przyjaciół i nikt więcej. Nie miał ochoty rozmawiać ze zbyt wielką ilością osób, które na pewno zadawałyby wścibskie pytania o kilka lat jego nieobecności. Nie, właściwie to nie miał ochoty z nikim o tym rozmawiać.
Jednak zdecydował, że pójdzie. Stwierdził, że to będzie bardzo dobra okazja do rozpoznania się, czy coś jeszcze w wiosce się zmieniło. W jakimś stopniu przemawiał też do niego argument Naruto.
W pozostałym mu czasie odświeżył się trochę i stanął na balkonie. Opierając się o poręcz spoglądał na rozciągający się z tej strony las. Promienie słońca delikatnie ogrzewały jego skórę, a lekki wiatr bawił się kosmykami jego wilgotnych włosów. Gdzieś na pobliskim drzewie mignęła mu ruda kitka wiewiórki, to zaś z innego miejsca rozległo się miarowe stukanie dzięcioła.
Nareszcie poczuł wewnętrzny spokój, którego już od tak dawna poszukiwał.
Chyba się starzeję w wieku dwudziestu jeden lat.— uśmiechnął się na tę myśl, chociaż trochę w niej prawdy było. On, młody człowiek, przed którym stał cały świat czuł się tak, jakby już wszystko przeżył.
Nie chciał jednak o tym rozmyślać. I tak już była pora, aby zbierać się do Naruto.
Gdy wszedł pomiędzy zabudowania zorientował się, że właściwie nie wiedział, gdzie idzie. Nie znał adresu. Z naprzeciwka nadchodził, na oko, piętnastoletni chłopak. Mimo wczesnej pory na drodze nie znajdowało się zbyt wielu mieszkańców.
— Wiesz gdzie mieszka Hokage?— zapytał, stając mu na drodze.
Chłopak odwrócił się na pięcie i już miał uciec, ale Sasuke był szybszy i złapał go za luźną koszulkę.
— Wiesz kim jestem?— Chłopak przytaknął.— Tym bardziej powinieneś mi powiedzieć.
Chłopcu zaczęła drgać szczęka. Ewidentnie się bał. Dopiero teraz Sasuke zrozumiał, że jego obojętny wyraz twarzy i poważny ton głosu mogły zabrzmieć jak groźba.
— Nie chcę ci niczego zrobić. Jestem przyjacielem Naruto.— Chłopiec trochę się uspokoił.
— Mogę pana zaprowadzić— powiedział nastolatek, lekko ochrypniętym głosem.
— No i to rozumiem.— Sasuke nie potrafił się oprzeć pokusie i dodał:
— Przynajmniej nie będę marnował sharingana.
Chłopiec widocznie się spiął.
Jeszcze znajdę czas, na wyrobienie sobie lepszej reputacji.— Sasuke krótko się usprawiedliwił.
Po kilku minutach dotarli na miejsce. Droga nie była skomplikowana. Sasuke całkiem inaczej wyobrażał sobie posiadłość "wielmożnego Hokage". Czekał tylko aż dojdą do wielkiego budynku usytuowanego gdzieś w urokliwym i ustronnym miejscu wioski. Jednak rzeczywistość okazała się całkiem inna. Naruto mieszkał w jednym z wielu domków szeregowych, w samym centrum osady.
Sasuke zapukał do drzwi. Nie trwało długo, a w drzwiach pojawił się Naruto.
— Dzień dobry, szanowny Hokage— powiedział chłopak.
— Dzień dobry— odpowiedział zaskoczony Naruto.
Sasuke spojrzał w stronę chłopca i dźwignął do góry lewą brew.
— T-to ja już pójdę!— krzyknął chłopiec i pobiegł w jakimś kierunku.
— A temu co?— Naruto zmarszczył brwi. Dalej nie rozumiał o co chodzi.
— To pewnie twój tytuł wprowadza ludzi w zakłopotanie.
Naruto uznał to za całkiem miłe słowa. Czyżby Sasuke go szanował? Tego nie wiedział, ale był uradowany, że ten jednak się zjawił. W końcu nie był dla niego zbyt uprzejmy, gdy zobaczyli się w gabinecie. Jednak Uzumaki nigdy nie był osobą długo chowająca urazy i odpowiednio oswajając się ze świadomością, że Sasuke naprawdę wrócił do wioski wykreślił "dobrego znajomego", a na powrót wstawił "przyjaciela".
Po co zastanawiać się nad przeszłością? Liczy się tu i teraz.— Naruto był bardzo optymistyczny.
Zaprowadził Sasuke do salonu. Faktycznie panowała tam kameralna atmosfera. Shikamaru, Ino, Sai, Hinata i Chouji. Wszystkie osoby znały charakter Uchihy, więc to, że padną jakieś niewygodne pytania było bardzo mało prawdopodobne.
Sasuke głównie się przysłuchiwał ich rozmowom. Jeśli się już wtrącał, to najczęściej zadawał pytania dotyczące sytuacji, w których nie miał możliwości brać udziału i gdy czegoś w nich nie rozumiał.
Gdy milczał zastanawiał się także nad pewnym faktem. Skoro Naruto zaprosił tak, jak mówił, najbliższe mu osoby, to gdzie jest Sakura? Na początku pomyślał, że przecież Kiby, czy Rocka Lee też tu nie ma, więc brak Sakury nie musi o niczym świadczyć. Jednak we wszystkich historiach, które inni opowiadali pojawili się wszyscy nieobecni. Wszyscy, oprócz Sakury. Nikt o niej nie wspomniał ani jednym słowem. Wydawało mu się to co najmniej dziwne. Zachowywali się tak, jakby nie istniała.
Po jakimś czasie, gdy wszyscy byli rozluźnieni po kilku kieliszkach sake, Sasuke odważył się zadać to pytanie.
— Gdzie jest Sakura?— Walić prosto z mostu to najprostszy sposób na zadawanie pytań według Uchihy.
Wesołe towarzystwo nagle ucichło. Naruto był zaskoczony. Shikamaru zamyślił się. Hinata wbiła wzrok w podłogę. Ino wpatrywała się w kieliszek sake, aby uniknąć wzroku Sasuke. Jedynie Chouji nie przerwał poprzedniej czynności— dalej wyjadał chipsy z miski.
— Sakura jest na misji- odezwał się Sai, który patrzył beznamiętnie, prosto w oczy Uchihy.
— Rozumiem, że jest to jakaś tajna misja, skoro wszyscy jesteście tacy poważni. Już o nic więcej nie pytam.— Po zebranych przeszła fala ulgi, przytaknęli, jednak nikt nie chciał podjąć żadnej rozmowy.
— Chipsy się skończyły.— Chouji poinformował wszystkich o skończeniu się jego ulubionej przekąski.
O dziwo, otoczenie ożywiło się. Słowa Choujiego zadziałały na nie jak powiew świeżego powietrza. Naruto poszedł do kuchni po kolejną paczkę, a reszta znalazła jakiś ciekawy temat do dalszych rozmów.
Na koniec spotkania Sasuke został obdarowany przez Naruto kilkoma torbami jedzenia. Blondyn wiedział, że jego przyjaciel raczej nie jest fanem jakichkolwiek zakupów, więc chciał mu tym samym ułatwić "start" i pokazać, że będzie go wspierał.
Sasuke grzecznie podziękował i poszedł do domu.
Nie podobała mu się cała ta sytuacja. Najpierw omijano Sakurę we wszystkich opowieściach. Gdy tylko o niej wspomniał atmosfera zmieniła się nie do poznania. Nikt nie podał mu odpowiedzi od razu— kolejny sygnał, że coś było nie tak. Następna była odpowiedź Saia. Osoby, która dorównywała mu w ukrywaniu wszystkich uczuć, która najlepiej potrafiła bezbłędnie kłamać.
Sai kłamał.
On też nie był lepszy, sam ich oszukał, ale musiał. Wiedział, że niczego więcej się nie dowie. Więc jaki byłby sens w drążeniu tematu? Żaden.
Wydawało mu się, że wszyscy łyknęli jego przynętę.
         Przynętę? Tak. Musiał ukryć swoje zainteresowanie tą sprawą. Nie mógł pozwolić na to, by ktoś zauważył, że Sasuke Uchiha czymś się bardzo zaciekawił. Musiał odgonić od siebie wszelkie podejrzenia, aby nikt nie przewidział i nie przeszkodził mu w realizacji jego planów.
Jako mały chłopiec chciał pracować w policji, szczególnie w oddziale kryminalnym. Praca prywatnego detektywa nie była temu daleka. Zatrudni się na własnych usługach i dowie się prawdy. Przecież i tak nie miał nic lepszego do roboty, a przy okazji zaspokoi ciekawość. 
To było już postanowione. Przeprowadzi śledztwo.




Hej!
Tak, to już stety/niestety koniec rozdziału pierwszego. Długością on nie powala, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Akcją też nie. W ogóle mam spore wątpliwości, czy przypadnie Wam do gustu :/
Co do długości, to od razu zaznaczam, że jakoś specjalnie dłuższych rozdziałów nie będzie. Po prostu nie umiem takich pisać, są dla mnie zbyt męczące. No chyba, że się rozkręce, ale niczego nie obiecuję xd
Dziękuję wszystkim za komentarze! Nawet nie wiecie jaką radość one ciągle mi sprawiają! (Oj, dały kopa, dały) Nie spodziewałam się, że tyle ich będzie i to jeszcze tak precyzyjnych! Każdy przeczytałam po kilka razy, serio. Dziękuję także "anonimkom", tylko proszę, podpiszcie się następnym razem (będę wiedziała komu dziękuję) ;)
Pozdrawiam! 

17 komentarzy:

  1. Wchodzę,
    czytam,
    czytam,
    czytam..
    i bum skończyło się ;c? ale to wciąga ;)!
    Gratuluję świetnego rozdziału! Podoba mi się ta cała sytuacja. Chociaż raz Sakura nie goni za Sasuke :) To ciekawa perspektywa^^ Co do długości rozdziału..hmm nie liczy się ilość a jakoś :) ! Poza tym nie można pisać niczego na sztukę i na siłę. Znam to aż za dobrze :) Komentarze dają kopa i to ogromnego wie to każdy bloger :) Ciągle zachwyca mnie twój szablon ^^ Muszę przyznać ,że zachwyca ma w sobie coś. Jest taki niesamowicie pozytywny naładowany pozytywną energią :) Życzę Ci ogromnych pokładów weny ! :3 Proszę o kolejny rozdział ^^ I to szybko :D Bo będę tu przychodzić codziennie ;p Dom dla Sasuke to coś nowego nie wątpię ale czy dom to nie ostoja,wspomnienia i rodzina? Czuję,że w monotonii codzienności poczuje się samotnie. Noooo i życzę mu udanego śledztwa ^^ ;3 I co dalej,co z Sakurą. Ciekawość mnie zabije ;c Stanę się psychopatą ;c Pozdrawiam,ściskam i zapraszam do mnie ^^


    Nowa,wierna czytelniczka Polly-chan ~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie tak Cię wciągnęło!
      Ja też ciągle się zachwycam szablonem. Grace... tzn. Smutny łoś poradził(a) sobie świetnie! :)
      Sasuke dawno stracił rodzię, wspomnień z nią nie ma wiele, długo był sam, dlatego w tej chwili trochę inne wartości kryją się dla niego pod słowem "dom" ;) Spokojnie, Sasuke nieświadomie załatwi sobie rozrywkę i za monotonią jeszcze zatęskni xd
      Możesz wpadać codziennie- nie będzie mi to przeszkadzało xd Chociaż jeśli staniesz się psychopatą, to wtedy chyba trochę zacznę się bać. (W sumie lubię psychopatów...)
      Dziękuję!
      Pozdrawiam! ;)

      Usuń
  2. Nie przerywaj, bo piszesz naprawdę ciekawie. Bardzo dziękuje za ten rozdział
    ~ Rinrlli

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło, że ktoś dziękuję mi za rozdział. Dzięki, Rinrlli! ;)

      Usuń
  3. Paaam, Pamm, Paammmmm.
    To takie cześć.
    Oj będzie nieschematycznie i chaotycznie, bo późno a ja jeszcze się obozem stresuję.
    Czy tylko ja ze zgromadzonych tu czytelników uważam, że Naruto jest całkowitą i największą psychofanką Sasuke? C'mon! Wysyła do wszystkich osad listy, a nawet załatwia mu dom! Jestem przekonana, że w tym swoim pomarańczowym dresie trzyma zapasowy kluczyk do owego domu. Wyczuwam homo. Przykro mi.
    Jak miło, jak miło, jak miło. Naruto mnie trochę rozśmieszył tym swoim "friend or not friend. This is the question" A może kochanek...
    Ale miło, ponieważ nie ma niektórych typowych schematów: Naruto ma bachora z Hinatą i wszyscy są bardzo szczęśliwi oraz rodzinni. Sakura wita Sasuke liściem w twarz (taka gra słowna xd) i drze się, jak to się zmieniła, albo że to drań i go nienawidzi, albo no nie wiem. Wszystko co pospolite.
    A tu Sakury nie ma! I na początku czułam leciutki zawód, ale później cieszyłam się bardzo. Bo byłam przekonana, że na tej imprezie będzie właśnie Sakura, tam się spotkają i wgl fall in love, jak ona się zmieniła, jak się zaokrągliła, jakie pełne usta, piersi, wszystko pełne! Taka miseczka pożądania... (gra słowna again).
    Wbrew wszelkim pozorom, nie jestem pijana, gdy piszę ten komentarz. Serio. Po prostu śpiąca.
    I szczęśliwa jak debil, bo Sasuke poprowadzi śledztwo. Zabawi się w Sherlocka a ja kocham Sherlocka i Sasuke! Rozumiesz, co to za wspaniałe połączenie!? Jeszcze załatw Sasuke muszkę, to w ogóle padnę z zachwytu.
    Swoją drogą, taki przystojny mężczyzna jak Sasuke Uchiha, którego wszelkiej maści kobiety pożerają spojrzeniem, ma oznaczony dom. Wielkim wachlarzem, jaki rzeczywiście pokazuje, że mieszka w nim ciacho, no bo jak Uchiha mogą nie być ciachem. Taka ja, na przykład, stałabym pod jego domem, wysyłała karteczki i ogólnie prześladowała ile wlezie, dopóty się we mnie nie zakocha. Ale to ja... w wiosce pewnie są ogarnięte kobiety...
    Prawda? :D
    Jako, że bardziej głupi ten komentarz być już nie może, to przestanę go pisać. Jeszcze dodam, że:
    Czirsy i czekam na nexta! Spoko nocia.
    ps. jednak mógł być głupszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. A to niby ja co chwilę wprowadzam nowe słowa do gwary.
    Pammm, paam, paaammm.
    Nie dziwię się, że się stresowałaś. Gdybyś spała nie byłoby stresu xd (ani komentarza :<)
    Hahah, chyba na razie tylko Ty tak uważasz. Chociaż dobrze się dowiedzieć, że ja tu podświadomie o homo piszę, a nawet nie wiem xd Kurde, Naruto z zapasowym kluczem, noszonym w dresie, wygląda całkiem realistycznie... Co Ty robisz z ludźmi... Kochanków mi tam wstawiasz xd
    Twoje gry słowne są super <3 Chyba jednak częściej musisz o takich godzinach pisać xd
    O kuleeee na moleee... yyy... Co mówiłaś? Nie jesteś pijana? Wyobraź sobie, że ja też nie. To CC pewnie. Albo ta piosenka.
    Cieszę się, że nie wyszło schematowo, bo w sumie tak miało wyjść.
    A śledztwo musiałam wpleść w fabułę, bo lubię śledztwa (i przystojnych detektywów :3 Sasuke w muszce, o matko...)
    Boże, jak to brzmi: "oznaczony dom". Tak strasznie trochę xd Hm... Też pewnie bym coś wykombinowała. Wiesz, to łańcuch z roweru spadnie, to jakiś wypadek na rowerze pod "oznaczonym domem" i życie byłoby piękniejsze.
    No niby te kobiety w wiosce są ogarnięte... Podsunęłaś mi pomysł, hy hy hy...
    Ale, ale... On nie jest głupi... Przestałaś go pisać :( (nie przestawaj następnym razem).
    Dziękuję i trzymaj się! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohayo~!
      (Sorry, usuęłam poprzedni komentarz przez kilka rażących literówek :) Ja już tak mam, że swoje błędy muszę poprawić...)
      Zacznę więc od początku. Bardzo podobał mi się i prolog, i rozdział namber łan, a szczególnie to kameralne spotkanie u Naruto, ta krótka rozmowa o Sakurze... Jestem szczerze zachwycona! Nie mogę się nacieszyć tym doroślejszym Uzumakim i mniej emowatym Sasuke... Jeszcze trochę i naprawdę go polubię ;-)
      Zainteresowałaś mnie fabułą, możesz więc być pewna, że będę tu wpadać i czytać nastepne rozdziały. Nie jestem jednak szczególnie dobra w pisaniu konstruktywnych komentarzy, zwłaszcza wtedy, gdy nie mam się czego przyczepić. Tak więc dłuższej opini spodziewaj się dobiero gdy namieszasz z akcją!
      Gratuluję tego rozdziału i czekam na kolejne.
      Pozdrawiam, Kyoko :-)

      Usuń
    2. Ohayo!
      Nie musisz mnie za to przepraszać. Podziwiam Cię za cierpliwość- też czasami zdarza mi się w komemtarzu na czymś machnąć, co mnie irytuje, ale zwykle nie mam cierpliwości, żeby to poprawić :/
      Miło mi, że spodobało Ci się to, co dotychczas napisałam :D I że polubiłaś (choć trochę) Sasuke!
      Jak dla mnie, Twój komemtarz jest super. To, że nie masz się do czego przyczepić jest chyba najlepszą pochwałą, jaką mogłam dostać. (Oczywiście, tak jak piszesz, do czasu, gdy nie zamieszam akcją. Coś czuję, że będziesz miała się do czego później przyczepić xd)
      Również pozdrawiam!

      Usuń
  6. Bardzo fajnie się zaczyna :) Rozdział tak jak i prolog świetny.Najbardziej podobała mi się rozmowa o Sakurze. Czekam na szybkiego nexta :)
    Oddana Czytelniczka :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, cieszę się, że chociaż rozmowa o Sakurze była krótka, to Ci się podobała :D
      Dzięki!

      Usuń
  7. Nareszcie mam co czytać! Jestem troszkę wybredna jeżeli chodzi o blogi, dlatego ciężko jest mi znaleźć taki, który odpowiadałby mi w 100%.
    Twój taki jest!
    Wiem, że to dopiero 1 rozdział i wszystko przed nami, ale na pewno będę stałą czytelniczką <3
    ~Tris

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko! Aż ciężko mi uwierzyć, że lubisz mojego bloga na 100%! Jeszcze będziesz stałą czytelniczką <3
      Dzięki, Tris!

      Usuń
  8. Akcja już się rozkręca a mnie bardzo zaintrygował temat Sakury! Życzę dużo weny i dawaj nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Intrygujące opowiadanie :) Bardzo podobał mi się prolog i to, że Sasuke bedzie przeprowadzał śledztwo :))
    Twoje opowiadanie już w pierwszym rozdziale mnie wciągneło w swoją fabułę
    więc czekam z niecierpliwością na next :))
    A i jeszcze jedno! Uwarzam, że szablon wcale nie pasuje do prologu (chyba jest dla takiej zmyłki xD)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się bardzo!
    Next powinien pojawić się na dniach, ale nie mówię, że (jeszcze większe) opóźnienie nie wchodzi w grę :/
    Wiesz, że się zgodzę? xD Do prologu owszem nie pasuje, ale do reszty jak najbardziej, sama się przekonasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Już tak szybko koniec, bardzo wciąga. Nie mogę się doczekać kiedy będzie. Już nie długo prawda? ;)
    Liv.ekk

    OdpowiedzUsuń