Szedł powoli szeroką, udeptaną drogą. Towarzyszył mu
jedynie szum lasu, który rozpościerał się na wszelkie możliwe strony. Czasami
muskał go powiew ciepłego powietrza, tak charakterystyczny dla tego miejsca.
Chociaż w drodze spędził już kilka dni nie czuł zmęczenia. Myśl o zbliżającej
się osadzie dodawała mu energii i otuchy. Jego chód także nie pozwalał na to
uczucie. Jednak to nie z powodu bycia zmęczonym zdecydował się na takie tempo.
Wewnętrzne rozdarcie nie pozwalało mu ani biec, ani się zawrócić. Od jakiegoś
czasu wiedział, że tak postąpi, że wróci z powrotem. Więc wydłużając swoją
podróż zaspokoił tę swoją część umysłu, która nie zgadzała się z jego wyborem.
Miał tylko nadzieję, że gdy dotrze do celu jego
rozdarcie zniknie. Chcąc odpędzić myśli od momentu, który się nieubłaganie
zbliżał, postanowił przemyśleć swoją podróż. Stwierdził, że była całkiem
przyjemna, pogoda dopisywała i nikt mu nie przeszkodził w wyprawie, którą
chciał spędzić w ciszy. Chociażby ten raz szczęście go nie ominęło i nie
spotkał nigdzie żadnego shinobi, który doniósłby swojemu władcy, że ninja na
takim wysokim poziomie, jak on, chodzi sobie spokojnie po leśnej dróżce. Co na
pewno zostałoby odebrane gorzej niż jakieś podłe i złe zachowanie, o które od
czasu, do czasu był oskarżany. O żadnych innych aspektach nie chciało mu się
myśleć, bo były typowe dla zwykłej podróży. Zbyt nudne.
Kończąc swoje rozmyślania zauważył na widnokręgu coś,
co w głębi jego umysłu było już dawno starte na proch. Monument przedstawiający
twarze Hokage. Teraz liczył już sześć władców.
Od razu stwierdził, że Naruto Uzumaki wyglądał całkiem
inaczej niż w rzeczywistości. Jego podobizna była poważna, a przecież nawet nie
tak dawno temu, na wojnie, był roztrzepany i popełnił kilka gaf. Czyżby
spełnienie marzeń i dostanie się na wysoki szczebel władzy mogło tak zmienić
człowieka? Niczego nie był pewien, wiedział jedynie, że świat lubi zaskakiwać w
najmniej oczekiwanym momencie. Podświadomie czuł, że jego rodzinna wioska mocno
go zaskoczy. W końcu nie był w niej ani razu po odbudowie, po ataku Paina.
Doszedł już do szeroko otwartej bramy, która nie
zmieniła swojego wyglądu. Budka, w której stacjonowali shinobi Konohy także była
taka sama. Stanął na przeciw niej i spojrzał na śmiejących się mężczyzn,
mających aktualną zmianę.
Izumo i Kotetsu— nie dość, że praktycznie nie
rozłączni, to wydawali się zawsze mieć dyżur przy wejściu do wioski. Nie
wiedział czy miał się śmiać, czy płakać. Z jednej strony widok ten był dla
niego jakąś wartością sentymentalną. O ile potrafił jeszcze być sentymentalny.
Z drugiej strony mógł on być zwiastunem wszechogarniającej nudy panującej w
wiosce.
Dwoje ninja zajęci swoimi sprawami nie zauważyli przybysza,
który tracił swoją cierpliwość. Mógł bez problemu przejść dalej, ale nie chciał
zwrócić na siebie uwagi mieszkańców, którzy prawdopodobnie zaczęliby panikować.
Wolał zostać odprowadzony do Hokage, zmniejszając tym samym ilość przerażonych
spojrzeń. Nie chciał sobie także odmówić zabawy.
Odchrząknął, a miny na twarzach Izumo i Kotetsu od
razu zrzedły.
— Uchiha...— wysyczał Kotetsu.— Po co tu przyszedłeś?
— Wróciłem— odparł krótko Sasuke, mierząc ich uważnie
swoim chłodnym spojrzeniem.
— Myślisz, że od tak pozwolimy ci wejść do Konohy?—
Tym razem odezwał się Izumo. Uchiha miał nadzieję, że padnie podobne pytanie.
Nie zawiódł się.
— Dlatego zwróciłem na siebie waszą uwagę, zamiast
przejść spokojnie obok.— Dwójka Shinobi zdała sobie sprawę ze swojego błędu,
uchybienia, które nie powinno się wydarzyć. Jednak już od dłuższego czasu było
ono rutyną. Nie bali się o bezpieczeństwo wioski, ponieważ na świecie nie
pałętało się tylu złych ludzi, co przed Czwartą Wielką Wojną Shinobi. Nawet
jeśli tacy się gdzieś znajdowali, to nie przychodzili oni do Konohy, która
zajmowała najlepszą pozycję w nowym świecie, chociaż z założenia miał być
równy. Izumo i Kotetsu najzwyczajniej w świecie wykorzystali tę przewagę,
oddając się w czasie pracy rozmowom na luźne tematy. Nie wierzyli, że od każdej
reguły znajdzie się wyjątek, taki jak Sasuke Uchiha.
— Oddaj nam swoją katanę— powiedział Izumo, podchodząc
do Uchihy i wyciągając rękę.
— Z chęcią, jednakże katana jest w pakiecie ze mną. A
właściwie z moją dłonią.
— Uchiha.— Izumo niemalże warknął.— Jeśli faktycznie
nie masz złych zamiarów, to zaraz dostaniesz ją z powrotem, gdy tylko
zaprowadzimy cię do Hokage...
— Nie ma mowy— uciął Sasuke.— Wy też jesteście w
pakiecie. Gdzie idzie jeden, tam za nim drugi. Tym bardziej ja i katana możemy
trzymać się razem.— Sasuke niesamowicie bawiła cała ta sytuacja. Przywykł do
tego, że ludzie są do niego nieufni. Szczególnie ci z Konohy, chociaż to
właśnie oni powinni być najmniej uprzedzeni. Mieli największe pojęcie o tym,
jak ogromną pomocą był podczas wojny. Jednak gorzki smak przeszłości ciągle
pozostawał na ustach mieszkańców i... Nie zapowiadało się by kiedyś zastąpił go
inny.
Dwójka przyjaciół nie wiedziała co miała mu
odpowiedzieć. Sasuke faktycznie mógł przejść niezauważony i dawno znajdować się
w centrum wioski. Dawno mógł ich także zabić, gdyby chciał. Ale podobno ten
Sasuke to już nie jest morderca, podobno wtedy się zmienił, na wojnie. Hokage
dosyć często wygłaszał im monologi o Uchihy. Co prawda, głównie było to na
krótko po wojnie, gdy nadzieja na jego powrót do wioski była największa.
Im dłużej trwało milczenie obu ze stron, tym cisza
zdawała się być głębsza. Wokoło nie było już wesołego gwaru wioski, tylko oni i
Uchiha, mierzący się spojrzeniami. Izumo i Kotetsu stali jak sparaliżowani.
Każda decyzja wydawała się im tak samo kiepska. Nawet nie zdecydowali się na
zmianę pozycji— każdy krok w przód lub tył mógłby zdenerwować Sasuke, tak
sądzili. Jednak nie kryli się z niechęcią do jego osoby, więc nie byłby
zaskoczony ich zachowaniem. Z resztą i tak wyglądał tak jakby wszystko spływało
po nim jak po kaczce. Nigdy nie widzieli tak obojętnej twarzy, bez choćby
najmniejszego uczucia.
Sasuke był już trochę poirytowany tą sytuacją. Nie
przypuszczał, że jego odpowiedź wprowadzi ich w stan takiego zamyślenia. Zbyt
wolno myśleli— tego był pewien. Mógł jednak wejść do tej wioski ot, tak.
Przecież rozciągała się ona tuż pod jego nosem. Była na wyciągnięcie ręki, a on
stał nieruchomo jak słup soli, obok rozchwianych emocjonalnie shinobi. Już miał
się ruszyć z miejsca, gdy wyczuł zbliżającą się do nich chakrę. Po chwili
uświadomił sobie, że skądś ją zna.
Dwójka Shinobi drgnęła niespokojnie, gdy za Uchihą
pojawił się niespodziewany gość. Zajęci rozważaniami całkowicie zignorowali
otoczenie.
— Nie spodziewałem się ciebie tutaj— powiedział
przybysz. Sasuke leniwie odwrócił głowę do tyłu, aby kątem oka zobaczyć kto do
niego mówił. Już sobie przypomniał ową postać. Jego sobowtór, który był nawet
razem z Naruto i Sakurą w drużynie.
Jakiś zamknięty w sobie artysta, ale mimo wszystko
trzeźwo myślący i racjonalny. Tylko jak mu tam było? Sin, Soi? Nie, Sei...—
Sasuke starał się przypomnieć o nim jak najwięcej.
— Sai!— Kotetsu przerwał rozmyślania Uchihy,
wykrzykując imię kolegi i na tym poprzestając.
— Zabiorę go do Naruto— odpowiedział Sai.— Ja wierzę
Naruto, dlatego automatycznie ufam jemu— powiedział z obojętnością równą tej
Sasuke i ruszył powolnym krokiem w stronę centrum osady.
Uchiha ruszył za nim i sam do końca nie wiedząc czemu
zrównał z nim krok.
— Nie ufasz mi, prawda?
— Niespecjalnie.
— Więc czemu?— Sasuke był zaintrygowany jego osobą,
której nigdy nie miał okazji bliżej poznać i wsadzić do odpowiedniej szufladki.
— Ta część o Naruto była prawdą. Jemu ufam, a on z
kolei tobie. Poza tym jesteśmy w wiosce, w której znajduje się obecnie co
najmniej kilkudziesięciu shinobi. Jeden przeciwko wiosce? Nie widzę tego, nawet
jeśli twoje umiejętności są ponad przeciętne.— Sai uśmiechnął się lekko, jednak
nie był to jego sztuczny uśmiech, którym do dzisiaj obdarzał mało mu znane
osoby.
Sasuke nie pomylił się. Sai był racjonalny, zyskał tym
u niego jakiś zalążek szacunku. Przynajmniej potrafił myśleć lepiej od
napotkanej wcześniej dwójki. I nie zadawał zbędnych pytań.
Mijali kolejne budynki, zbliżając się do centrum
wioski. Sasuke odkrył dziwny fakt— ludzie w ogóle na niego nie spoglądali.
Pierwszy raz się z czymś takim spotkał. Czyżby już się wtopił w mieszkańców
wioski? Nie, to raczej obecność Saia czyniła go niewidzialnym. Na niego także
nie były skierowane żadne spojrzenia. Był typem osoby, która nie rzucała się w
oczy i zdolność ta przechodziła na inne towarzyszące mu osoby. Nawet na Sasuke,
który normalnie swoją obecnością wzbudzał kontrowersje.
Doszli do gmachu, w którym urzędował Hokage. Na samym
wejściu wpadł na nich jakiś shinobi.
— Przepraszam...— Młody chłopak zaniemówił, gdy
zauważył na kogo, oprócz Saia, wpadł.
— My do Naruto, Konohamaru— powiedział Sai, chociaż
to, gdzie się udawali było oczywiste. Konohamaru wyszczerzył się i pobiegł
dalej zadowolony.
Więc to był ten szczeniak, wnuk Trzeciego Hokage?— Sasuke nie poznałby go. Pamiętał go jako wścibskiego
dzieciaka, łażącego ciągle za Naruto i powtarzającego, jak katarynka, o byciu
Hokage. Teraz był to wysoki, kilkunastoletni chłopak, z trochę bardziej
rozgarniętym wyrazem twarzy niż kiedyś.
Konohamaru uświadomił Sasuke, że faktycznie upłynęło
"trochę" czasu od wojny i wiele rzeczy nie tylko mogło, ale na pewno
się zmieniło. Nawet nie zauważył, gdy doszli pod gabinet Hokage. Dopiero gdy
Sai zapukał do drzwi zorientował się, że właśnie dojdzie do jego konfrontacji z
Naruto.
— Proszę!— Spokojny, radosny głos doszedł ich zza
drzwi.
Weszli do środka.
— Witaj, Naruto— powiedział Sasuke poważnym tonem.
— Sasuke, miło mi ciebie znów widzieć— odparł Naruto,
który był pochłonięty przekładaniem akt z biurka na pobliski regał.— Może
zechcesz usiąść?— Wskazał krzesło przy swoim biurku.
— Postoję.— Sasuke nie spodziewał się takiej reakcji
po swoim przyjacielu. O ile mógł go tak nazwać. Przecież Naruto zawsze go tak
nazywał, więc czemu on by nie mógł? Przynajmniej w myślach.
Naruto wydawał mu się zbyt oficjalny. Czyżby już był
bardziej dojrzały, tak jak jego podobizna na pomniku? Czy to tylko postawa
przyjęta w gabinecie?
— Jak wolisz.— Wzruszył bezradnie ramionami.
Sai wyszedł. Nie zdziwiło to żadnego z nich. Jednak
nie zmieniło to sytuacji na bardziej komfortową.
Zapadła krępująca cisza, przerywana co jakiś czas
cichym szelestem akt. Żaden nie potrafił podjąć rozmowy. Żaden nie wiedział
jak, a powinni. W końcu to była ta chwila, na którą obaj czekali. Ta chwila, w
której mieli sobie wpaść w ramiona i jak brat z bratem powspominać dawne czasy,
aby następnie spojrzeć razem w przyszłość, która stała przed nimi otworem.
Nic nie nastąpiło.
Naruto skończył przenosić dokumenty. Wiedział, że nie
może tej sytuacji w nieskończoność ciągnąć. Zdawał sobie sprawę, że to z jego
strony powinna wypłynąć inicjatywa, jako głowy wioski, jako dobrego znajomego. Bo jakże
inaczej mógł nazwać osobę, która nie tylko nie pojawiała się osobiście, ale i
nie dawała znaków życia przez ostatnie kilka lat! Sam musiał się dopominać o
jakiekolwiek sygnały. Formułkę, którą stosował w niemal każdym liście do
pozostałych władców, znał na pamięć: "Jeśli
Sasuke Uchiha, mieszkaniec Wioski Ukrytej w Liściach, zasłużony shinobi dla
Zjednoczonych Wojsk Sojuszu podczas Czwartej Wielkiej Wojny Shinobi pojawi się
w jakiejkolwiek lokacji proszę o niezwłoczne powiadomienie. Z podziękowaniami,
Hokage."
Nawet nie zorientował się, gdy co raz to mniejsza
ilość powiadomień nie niepokoiła go. Przyzwyczaił się do nieobecności Sasuke
tak bardzo, że on sam był dla niego tylko czymś w plątanym w rutynę. Czymś o
czym rozmyślał latami, więc teraz wypadałoby to kontynuować. Czymś, co nie było
już nawet kimś. A na pewno nie kimś, kogo znał w odległej przeszłości.
— Mam dla ciebie mieszkanie. Czeka już na
odpowiedniego lokatora od dłuższego czasu. Zaprowadzę cię do niego.— Ciepły
uśmiech zagościł na twarzy Naruto. Miał do siebie lekkie pretensje. W końcu
powinien się choć trochę cieszyć. Mimo wszystko osoba stojąca przed nim była
dla niego kimś ważnym w prawie całym życiu. Nie potrafił jej po prostu
skreślić. Żyła w nim nadzieja, że wszystko może się jeszcze ułożyć.
Wyszli na zewnątrz.
— Więc co porabiałeś przez te kilka lat?— Naruto
chciał w jakiś sposób rozłożyć napięcie.
— Nic. Podróżowałem z kraju, do kraju, z wioski, do
wioski.— Naruto nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią dobrego znajomego, chociaż liczył
się dla niego fakt, że przynajmniej odpowiedział.
Sasuke nigdy nie był wylewny jeśli chodzi o uczucia,
czy opisy. Do tego stwierdził, że nie musi się tłumaczyć przed Naruto, którego
postawa nie zachęcała do zwierzeń.
— Dzień dobry, szanowny Hokage.
— Dzień dobry!— Kolejna osoba,
ledwo po wyjściu Naruto z budynku, przywitała się z nim. Sasuke miał dość.
Jeszcze chwila, a cała wioska zleciałaby się, tylko po to, żeby przywitać się z władcą.
— Może opowiesz mi coś o wiosce?— Sasuke chciał
wykrzesać z siebie resztki kultury, głównie popychane wizją zakończenia
pozdrowień Hokage, które były dla niego strasznie denerwujące.
Słowa Sasuke zadziałały na Naruto, jak magiczna
różdżka. Przemienił się w radosnego przewodnika. Opowiadał mu w jaki sposób
wioska została odbudowana, o tym jak wszyscy mieszkańcy mieli udział w jej
odbudowywaniu, o nowych budynkach, których wcześniej nie było. Dosyć duży opis
poświęcił także na Ichiraku Ramen, które powstało prawie na samym początku i
zostało powiększone o kilka dodatkowych siedzeń.
Sasuke był zadowolony.
Mieszkańcy nie witali się już z Naruto, widząc, że ten był pochłonięty
monologiem, co bardzo Sasuke odpowiadało. Szeroki uśmiech Uzumakiego, który
widocznie był bardzo dumny z wioski, także poprawił mu nastrój.
— A to jest twój dom.— Naruto, szczęśliwszy
jeszcze bardziej niż przed chwilą, wyciągnął przed siebie ręce, co miało być
bardzo efektowne, chcąc zaprezentować już od tego momentu własność Sasuke.
Dom znajdował się u podnóża zachodniego
krańca góry z podobiznami Hokage, kilkaset metrów od innych zabudowań, na
granicy lasu ciągnącego się aż do samych murów wioski. Była to piętrowa,
niezbyt wielka, ogrodzona niskim płotkiem posesja. Na pierwszy rzut oka nie różniła
się niczym od pozostałych budynków mieszkalnych. Jednak wachlarz, symbol klanu
Uchiha, namalowany nad wejściem informował zwykłego przechodnia, że przeciętny dom to nie był.
Wnętrze spodobało się Sasuke. Przestronne,
pomalowane na biało pokoje, urządzone w sposób minimalistyczny przypadły mu do
gustu.
— Co sądzisz?— zapytał
Naruto.
— Podoba mi się.— Sasuke nawet
lekko się uśmiechnął.
— Świetnie. W takim razie o wystrój
zadbały właściwe osoby.— Sasuke rzucił mu pytające spojrzenie, ale Naruto
całkowicie je zignorował i mówił dalej.— Raz w tygodniu urządzam małe
spotkanie dla przyjaciół, u mnie w domu. Odbywa się dzisiaj o dziewiętnastej.
Byłoby miło jakbyś wpadł.— Naruto poklepał Sasuke po plecach.
Chociaż Sasuke nic mu nie odpowiedział ten
udał się z powrotem do wyjścia. Na odchodnym dodał jeszcze:
— Nie próbuj nie przychodzić.
Pamiętaj, że twoja lodówka świeci pustkami.
Drzwi się zamknęły, a Sasuke został sam w swoim domu. Już dawno nie używał takiego
określenia. Przez lata mieszkał w różnego rodzaju kryjówkach, w mieszkaniach
obcych ludzi i pod gołym niebem. Teraz posiadał to, co jest podstawową potrzebą
każdego człowieka: dom.
Może i na razie były to tylko puste cztery
ściany, ale w końcu poczuł, że jest to miejsce, do którego należy. Miejsce, w
którym będzie mieszkał ze swoją przyszłą rodziną, gdzie na nowo odbuduje swój
klan.
Trzy godziny. Tyle pozostało mu do
spotkania u Naruto.
Miał tylko nadzieję, że naprawdę będzie to kameralne spotkanie. Kilku przyjaciół i nikt więcej. Nie miał ochoty rozmawiać
ze zbyt wielką ilością osób, które na pewno zadawałyby wścibskie pytania o
kilka lat jego nieobecności. Nie, właściwie to nie miał ochoty z nikim o tym
rozmawiać.
Jednak zdecydował, że pójdzie. Stwierdził,
że to będzie bardzo dobra okazja do rozpoznania się, czy coś jeszcze w wiosce się zmieniło. W jakimś stopniu przemawiał też do niego argument Naruto.
W pozostałym mu czasie odświeżył się
trochę i stanął na balkonie. Opierając się o poręcz spoglądał na rozciągający
się z tej strony las. Promienie słońca delikatnie ogrzewały jego skórę, a lekki
wiatr bawił się kosmykami jego wilgotnych włosów. Gdzieś na pobliskim
drzewie mignęła mu ruda kitka wiewiórki, to zaś z innego miejsca rozległo się
miarowe stukanie dzięcioła.
Nareszcie poczuł wewnętrzny spokój,
którego już od tak dawna poszukiwał.
Chyba się starzeję w wieku dwudziestu
jeden lat.— uśmiechnął się na tę myśl, chociaż trochę w niej prawdy
było. On, młody człowiek, przed którym stał cały świat czuł się tak, jakby już
wszystko przeżył.
Nie chciał jednak o tym rozmyślać. I tak już
była pora, aby zbierać się do Naruto.
Gdy wszedł pomiędzy zabudowania
zorientował się, że właściwie nie wiedział, gdzie idzie. Nie znał adresu. Z
naprzeciwka nadchodził, na oko, piętnastoletni chłopak. Mimo wczesnej pory na
drodze nie znajdowało się zbyt wielu mieszkańców.
— Wiesz gdzie mieszka
Hokage?— zapytał, stając mu na drodze.
Chłopak odwrócił się na pięcie i już miał
uciec, ale Sasuke był szybszy i złapał go za luźną koszulkę.
— Wiesz kim jestem?— Chłopak
przytaknął.— Tym bardziej powinieneś mi powiedzieć.
Chłopcu zaczęła drgać szczęka. Ewidentnie
się bał. Dopiero teraz Sasuke zrozumiał, że jego obojętny wyraz twarzy i
poważny ton głosu mogły zabrzmieć jak groźba.
— Nie chcę ci niczego zrobić. Jestem
przyjacielem Naruto.— Chłopiec trochę się uspokoił.
— Mogę pana
zaprowadzić— powiedział nastolatek, lekko ochrypniętym głosem.
— No i to rozumiem.— Sasuke nie
potrafił się oprzeć pokusie i dodał:
— Przynajmniej nie będę marnował
sharingana.
Chłopiec widocznie się spiął.
Jeszcze znajdę czas, na wyrobienie sobie
lepszej reputacji.— Sasuke krótko się usprawiedliwił.
Po kilku minutach dotarli na miejsce.
Droga nie była skomplikowana. Sasuke całkiem inaczej wyobrażał sobie posiadłość
"wielmożnego Hokage". Czekał tylko aż dojdą do wielkiego budynku
usytuowanego gdzieś w urokliwym i ustronnym miejscu wioski. Jednak
rzeczywistość okazała się całkiem inna. Naruto mieszkał w jednym z wielu domków
szeregowych, w samym centrum osady.
Sasuke zapukał do drzwi. Nie trwało długo,
a w drzwiach pojawił się Naruto.
— Dzień dobry, szanowny
Hokage— powiedział chłopak.
— Dzień dobry— odpowiedział
zaskoczony Naruto.
Sasuke spojrzał w stronę chłopca i
dźwignął do góry lewą brew.
— T-to ja już pójdę!— krzyknął
chłopiec i pobiegł w jakimś kierunku.
— A temu co?— Naruto zmarszczył
brwi. Dalej nie rozumiał o co chodzi.
— To pewnie twój tytuł wprowadza
ludzi w zakłopotanie.
Naruto uznał to za całkiem miłe słowa.
Czyżby Sasuke go szanował? Tego nie wiedział, ale był uradowany, że ten jednak
się zjawił. W końcu nie był dla niego zbyt uprzejmy, gdy zobaczyli się w
gabinecie. Jednak Uzumaki nigdy nie był osobą długo chowająca urazy i
odpowiednio oswajając się ze świadomością, że Sasuke naprawdę wrócił do wioski
wykreślił "dobrego znajomego", a na powrót wstawił
"przyjaciela".
Po co zastanawiać się nad przeszłością?
Liczy się tu i teraz.— Naruto
był bardzo optymistyczny.
Zaprowadził Sasuke do salonu. Faktycznie
panowała tam kameralna atmosfera. Shikamaru, Ino, Sai, Hinata i Chouji.
Wszystkie osoby znały charakter Uchihy, więc to, że padną jakieś niewygodne
pytania było bardzo mało prawdopodobne.
Sasuke głównie się przysłuchiwał ich
rozmowom. Jeśli się już wtrącał, to najczęściej zadawał pytania dotyczące
sytuacji, w których nie miał możliwości brać udziału i gdy czegoś w nich
nie rozumiał.
Gdy milczał zastanawiał się także nad
pewnym faktem. Skoro Naruto zaprosił tak, jak mówił, najbliższe mu osoby, to
gdzie jest Sakura? Na początku pomyślał, że przecież Kiby, czy Rocka Lee też tu
nie ma, więc brak Sakury nie musi o niczym świadczyć. Jednak we wszystkich
historiach, które inni opowiadali pojawili się wszyscy nieobecni. Wszyscy,
oprócz Sakury. Nikt o niej nie wspomniał ani jednym słowem. Wydawało mu się to
co najmniej dziwne. Zachowywali się tak, jakby nie istniała.
Po jakimś czasie, gdy wszyscy byli
rozluźnieni po kilku kieliszkach sake, Sasuke odważył się zadać to pytanie.
— Gdzie jest Sakura?— Walić
prosto z mostu to najprostszy sposób na zadawanie pytań według Uchihy.
Wesołe towarzystwo nagle ucichło. Naruto
był zaskoczony. Shikamaru zamyślił się. Hinata wbiła wzrok w podłogę. Ino
wpatrywała się w kieliszek sake, aby uniknąć wzroku Sasuke. Jedynie Chouji nie
przerwał poprzedniej czynności— dalej wyjadał chipsy z miski.
— Sakura jest na misji- odezwał się
Sai, który patrzył beznamiętnie, prosto w oczy Uchihy.
— Rozumiem, że jest to jakaś tajna
misja, skoro wszyscy jesteście tacy poważni. Już o nic więcej nie
pytam.— Po zebranych przeszła fala ulgi, przytaknęli, jednak nikt nie
chciał podjąć żadnej rozmowy.
— Chipsy się skończyły.— Chouji
poinformował wszystkich o skończeniu się jego ulubionej przekąski.
O dziwo, otoczenie ożywiło się. Słowa
Choujiego zadziałały na nie jak powiew świeżego powietrza. Naruto poszedł do
kuchni po kolejną paczkę, a reszta znalazła jakiś ciekawy temat do dalszych
rozmów.
Na koniec spotkania Sasuke został
obdarowany przez Naruto kilkoma torbami jedzenia. Blondyn wiedział, że jego przyjaciel raczej nie jest
fanem jakichkolwiek zakupów, więc chciał mu tym samym ułatwić "start"
i pokazać, że będzie go wspierał.
Sasuke grzecznie podziękował i poszedł do
domu.
Nie podobała mu się cała ta sytuacja.
Najpierw omijano Sakurę we wszystkich opowieściach. Gdy tylko o niej wspomniał
atmosfera zmieniła się nie do poznania. Nikt nie podał mu odpowiedzi od
razu— kolejny sygnał, że coś było nie tak. Następna była odpowiedź Saia.
Osoby, która dorównywała mu w ukrywaniu wszystkich uczuć, która najlepiej
potrafiła bezbłędnie kłamać.
Sai kłamał.
On też nie był lepszy, sam ich oszukał,
ale musiał. Wiedział, że niczego więcej się nie dowie. Więc jaki byłby sens w
drążeniu tematu? Żaden.
Wydawało mu się, że wszyscy łyknęli jego
przynętę.
Przynętę? Tak. Musiał ukryć swoje zainteresowanie tą sprawą. Nie mógł pozwolić na to, by ktoś zauważył, że Sasuke Uchiha czymś się bardzo zaciekawił. Musiał odgonić od siebie wszelkie podejrzenia, aby nikt nie przewidział i nie przeszkodził mu w realizacji jego planów.
Przynętę? Tak. Musiał ukryć swoje zainteresowanie tą sprawą. Nie mógł pozwolić na to, by ktoś zauważył, że Sasuke Uchiha czymś się bardzo zaciekawił. Musiał odgonić od siebie wszelkie podejrzenia, aby nikt nie przewidział i nie przeszkodził mu w realizacji jego planów.
Jako mały chłopiec chciał pracować w policji, szczególnie w oddziale kryminalnym. Praca prywatnego detektywa nie
była temu daleka. Zatrudni się na własnych usługach i dowie się prawdy.
Przecież i tak nie miał nic lepszego do roboty, a przy okazji zaspokoi
ciekawość.
To było już postanowione. Przeprowadzi śledztwo.
Hej!
Tak, to już stety/niestety koniec rozdziału pierwszego. Długością on nie powala, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Akcją też nie. W ogóle mam spore wątpliwości, czy przypadnie Wam do gustu :/
Co do długości, to od razu zaznaczam, że jakoś specjalnie dłuższych rozdziałów nie będzie. Po prostu nie umiem takich pisać, są dla mnie zbyt męczące. No chyba, że się rozkręce, ale niczego nie obiecuję xd
Dziękuję wszystkim za komentarze! Nawet nie wiecie jaką radość one ciągle mi sprawiają! (Oj, dały kopa, dały) Nie spodziewałam się, że tyle ich będzie i to jeszcze tak precyzyjnych! Każdy przeczytałam po kilka razy, serio. Dziękuję także "anonimkom", tylko proszę, podpiszcie się następnym razem (będę wiedziała komu dziękuję) ;)
Pozdrawiam!
Hej!
Tak, to już stety/niestety koniec rozdziału pierwszego. Długością on nie powala, z czego doskonale zdaję sobie sprawę. Akcją też nie. W ogóle mam spore wątpliwości, czy przypadnie Wam do gustu :/
Co do długości, to od razu zaznaczam, że jakoś specjalnie dłuższych rozdziałów nie będzie. Po prostu nie umiem takich pisać, są dla mnie zbyt męczące. No chyba, że się rozkręce, ale niczego nie obiecuję xd
Dziękuję wszystkim za komentarze! Nawet nie wiecie jaką radość one ciągle mi sprawiają! (Oj, dały kopa, dały) Nie spodziewałam się, że tyle ich będzie i to jeszcze tak precyzyjnych! Każdy przeczytałam po kilka razy, serio. Dziękuję także "anonimkom", tylko proszę, podpiszcie się następnym razem (będę wiedziała komu dziękuję) ;)
Pozdrawiam!
Wchodzę,
OdpowiedzUsuńczytam,
czytam,
czytam..
i bum skończyło się ;c? ale to wciąga ;)!
Gratuluję świetnego rozdziału! Podoba mi się ta cała sytuacja. Chociaż raz Sakura nie goni za Sasuke :) To ciekawa perspektywa^^ Co do długości rozdziału..hmm nie liczy się ilość a jakoś :) ! Poza tym nie można pisać niczego na sztukę i na siłę. Znam to aż za dobrze :) Komentarze dają kopa i to ogromnego wie to każdy bloger :) Ciągle zachwyca mnie twój szablon ^^ Muszę przyznać ,że zachwyca ma w sobie coś. Jest taki niesamowicie pozytywny naładowany pozytywną energią :) Życzę Ci ogromnych pokładów weny ! :3 Proszę o kolejny rozdział ^^ I to szybko :D Bo będę tu przychodzić codziennie ;p Dom dla Sasuke to coś nowego nie wątpię ale czy dom to nie ostoja,wspomnienia i rodzina? Czuję,że w monotonii codzienności poczuje się samotnie. Noooo i życzę mu udanego śledztwa ^^ ;3 I co dalej,co z Sakurą. Ciekawość mnie zabije ;c Stanę się psychopatą ;c Pozdrawiam,ściskam i zapraszam do mnie ^^
Nowa,wierna czytelniczka Polly-chan ~
Cieszę się, że opowiadanie tak Cię wciągnęło!
UsuńJa też ciągle się zachwycam szablonem. Grace... tzn. Smutny łoś poradził(a) sobie świetnie! :)
Sasuke dawno stracił rodzię, wspomnień z nią nie ma wiele, długo był sam, dlatego w tej chwili trochę inne wartości kryją się dla niego pod słowem "dom" ;) Spokojnie, Sasuke nieświadomie załatwi sobie rozrywkę i za monotonią jeszcze zatęskni xd
Możesz wpadać codziennie- nie będzie mi to przeszkadzało xd Chociaż jeśli staniesz się psychopatą, to wtedy chyba trochę zacznę się bać. (W sumie lubię psychopatów...)
Dziękuję!
Pozdrawiam! ;)
Nie przerywaj, bo piszesz naprawdę ciekawie. Bardzo dziękuje za ten rozdział
OdpowiedzUsuń~ Rinrlli
Miło, że ktoś dziękuję mi za rozdział. Dzięki, Rinrlli! ;)
UsuńPaaam, Pamm, Paammmmm.
OdpowiedzUsuńTo takie cześć.
Oj będzie nieschematycznie i chaotycznie, bo późno a ja jeszcze się obozem stresuję.
Czy tylko ja ze zgromadzonych tu czytelników uważam, że Naruto jest całkowitą i największą psychofanką Sasuke? C'mon! Wysyła do wszystkich osad listy, a nawet załatwia mu dom! Jestem przekonana, że w tym swoim pomarańczowym dresie trzyma zapasowy kluczyk do owego domu. Wyczuwam homo. Przykro mi.
Jak miło, jak miło, jak miło. Naruto mnie trochę rozśmieszył tym swoim "friend or not friend. This is the question" A może kochanek...
Ale miło, ponieważ nie ma niektórych typowych schematów: Naruto ma bachora z Hinatą i wszyscy są bardzo szczęśliwi oraz rodzinni. Sakura wita Sasuke liściem w twarz (taka gra słowna xd) i drze się, jak to się zmieniła, albo że to drań i go nienawidzi, albo no nie wiem. Wszystko co pospolite.
A tu Sakury nie ma! I na początku czułam leciutki zawód, ale później cieszyłam się bardzo. Bo byłam przekonana, że na tej imprezie będzie właśnie Sakura, tam się spotkają i wgl fall in love, jak ona się zmieniła, jak się zaokrągliła, jakie pełne usta, piersi, wszystko pełne! Taka miseczka pożądania... (gra słowna again).
Wbrew wszelkim pozorom, nie jestem pijana, gdy piszę ten komentarz. Serio. Po prostu śpiąca.
I szczęśliwa jak debil, bo Sasuke poprowadzi śledztwo. Zabawi się w Sherlocka a ja kocham Sherlocka i Sasuke! Rozumiesz, co to za wspaniałe połączenie!? Jeszcze załatw Sasuke muszkę, to w ogóle padnę z zachwytu.
Swoją drogą, taki przystojny mężczyzna jak Sasuke Uchiha, którego wszelkiej maści kobiety pożerają spojrzeniem, ma oznaczony dom. Wielkim wachlarzem, jaki rzeczywiście pokazuje, że mieszka w nim ciacho, no bo jak Uchiha mogą nie być ciachem. Taka ja, na przykład, stałabym pod jego domem, wysyłała karteczki i ogólnie prześladowała ile wlezie, dopóty się we mnie nie zakocha. Ale to ja... w wiosce pewnie są ogarnięte kobiety...
Prawda? :D
Jako, że bardziej głupi ten komentarz być już nie może, to przestanę go pisać. Jeszcze dodam, że:
Czirsy i czekam na nexta! Spoko nocia.
ps. jednak mógł być głupszy.
A to niby ja co chwilę wprowadzam nowe słowa do gwary.
OdpowiedzUsuńPammm, paam, paaammm.
Nie dziwię się, że się stresowałaś. Gdybyś spała nie byłoby stresu xd (ani komentarza :<)
Hahah, chyba na razie tylko Ty tak uważasz. Chociaż dobrze się dowiedzieć, że ja tu podświadomie o homo piszę, a nawet nie wiem xd Kurde, Naruto z zapasowym kluczem, noszonym w dresie, wygląda całkiem realistycznie... Co Ty robisz z ludźmi... Kochanków mi tam wstawiasz xd
Twoje gry słowne są super <3 Chyba jednak częściej musisz o takich godzinach pisać xd
O kuleeee na moleee... yyy... Co mówiłaś? Nie jesteś pijana? Wyobraź sobie, że ja też nie. To CC pewnie. Albo ta piosenka.
Cieszę się, że nie wyszło schematowo, bo w sumie tak miało wyjść.
A śledztwo musiałam wpleść w fabułę, bo lubię śledztwa (i przystojnych detektywów :3 Sasuke w muszce, o matko...)
Boże, jak to brzmi: "oznaczony dom". Tak strasznie trochę xd Hm... Też pewnie bym coś wykombinowała. Wiesz, to łańcuch z roweru spadnie, to jakiś wypadek na rowerze pod "oznaczonym domem" i życie byłoby piękniejsze.
No niby te kobiety w wiosce są ogarnięte... Podsunęłaś mi pomysł, hy hy hy...
Ale, ale... On nie jest głupi... Przestałaś go pisać :( (nie przestawaj następnym razem).
Dziękuję i trzymaj się! ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOhayo~!
Usuń(Sorry, usuęłam poprzedni komentarz przez kilka rażących literówek :) Ja już tak mam, że swoje błędy muszę poprawić...)
Zacznę więc od początku. Bardzo podobał mi się i prolog, i rozdział namber łan, a szczególnie to kameralne spotkanie u Naruto, ta krótka rozmowa o Sakurze... Jestem szczerze zachwycona! Nie mogę się nacieszyć tym doroślejszym Uzumakim i mniej emowatym Sasuke... Jeszcze trochę i naprawdę go polubię ;-)
Zainteresowałaś mnie fabułą, możesz więc być pewna, że będę tu wpadać i czytać nastepne rozdziały. Nie jestem jednak szczególnie dobra w pisaniu konstruktywnych komentarzy, zwłaszcza wtedy, gdy nie mam się czego przyczepić. Tak więc dłuższej opini spodziewaj się dobiero gdy namieszasz z akcją!
Gratuluję tego rozdziału i czekam na kolejne.
Pozdrawiam, Kyoko :-)
Ohayo!
UsuńNie musisz mnie za to przepraszać. Podziwiam Cię za cierpliwość- też czasami zdarza mi się w komemtarzu na czymś machnąć, co mnie irytuje, ale zwykle nie mam cierpliwości, żeby to poprawić :/
Miło mi, że spodobało Ci się to, co dotychczas napisałam :D I że polubiłaś (choć trochę) Sasuke!
Jak dla mnie, Twój komemtarz jest super. To, że nie masz się do czego przyczepić jest chyba najlepszą pochwałą, jaką mogłam dostać. (Oczywiście, tak jak piszesz, do czasu, gdy nie zamieszam akcją. Coś czuję, że będziesz miała się do czego później przyczepić xd)
Również pozdrawiam!
Bardzo fajnie się zaczyna :) Rozdział tak jak i prolog świetny.Najbardziej podobała mi się rozmowa o Sakurze. Czekam na szybkiego nexta :)
OdpowiedzUsuńOddana Czytelniczka :**
Hah, cieszę się, że chociaż rozmowa o Sakurze była krótka, to Ci się podobała :D
UsuńDzięki!
Nareszcie mam co czytać! Jestem troszkę wybredna jeżeli chodzi o blogi, dlatego ciężko jest mi znaleźć taki, który odpowiadałby mi w 100%.
OdpowiedzUsuńTwój taki jest!
Wiem, że to dopiero 1 rozdział i wszystko przed nami, ale na pewno będę stałą czytelniczką <3
~Tris
O matko! Aż ciężko mi uwierzyć, że lubisz mojego bloga na 100%! Jeszcze będziesz stałą czytelniczką <3
UsuńDzięki, Tris!
Akcja już się rozkręca a mnie bardzo zaintrygował temat Sakury! Życzę dużo weny i dawaj nexta :)
OdpowiedzUsuńIntrygujące opowiadanie :) Bardzo podobał mi się prolog i to, że Sasuke bedzie przeprowadzał śledztwo :))
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie już w pierwszym rozdziale mnie wciągneło w swoją fabułę
więc czekam z niecierpliwością na next :))
A i jeszcze jedno! Uwarzam, że szablon wcale nie pasuje do prologu (chyba jest dla takiej zmyłki xD)
Cieszę się bardzo!
OdpowiedzUsuńNext powinien pojawić się na dniach, ale nie mówię, że (jeszcze większe) opóźnienie nie wchodzi w grę :/
Wiesz, że się zgodzę? xD Do prologu owszem nie pasuje, ale do reszty jak najbardziej, sama się przekonasz ;)
Już tak szybko koniec, bardzo wciąga. Nie mogę się doczekać kiedy będzie. Już nie długo prawda? ;)
OdpowiedzUsuńLiv.ekk