niedziela, 29 czerwca 2014

Prolog


Kolejny raz zaczęła odzyskiwać przytomność. Powoli dochodziło do niej, gdzie się znajduje. Ból dochodzący z różnych obszarów ciała nie pozwalał jej zapomnieć o tym, co się wydarzyło. Jednak to wykręcone do tyłu ręce dawały jej się najbardziej we znaki. Nie miała pojęcia, ile czasu się tu znajduje. Wywnioskowała, że musiało minąć wiele godzin, ponieważ ręce zdrętwiały jej w takim stopniu, że nie była w stanie poruszyć nawet najmniejszym palcem.
Mimo tego, że z każdą chwilą traciła zdolność do racjonalnego myślenia, zdecydowała się jeszcze raz przeanalizować całą tę beznadziejną sytuację, w której odgrywała główną rolę. Nie tylko chciała odgonić swoje myśli od narastającego bólu, ale także znaleźć jakąkolwiek lukę, niedoskonałość w tym wszystkim, aby móc się uwolnić z rąk oprawcy.
Znajdowała się w podziemnej jaskini, w bliżej nieokreślonym miejscu. Pomieszczenie, w którym była przetrzymywana było bardzo małe. Świeczka znajdująca się w jego rogu, oświetlała całą malutką przestrzeń. Klęczała. Jej pozycja była wymuszona przez kajdany, którymi była przykuta do ściany. Łańcuchy okalające jej nogi były tak krótkie, że nie mogła normalnie usiąść, nie mówiąc już o staniu. Jej ręce były skute osobno, tak aby nie mogła wykonać żadnego jutsu za pomocą dłoni oraz tak, aby żadna z dłoni nie dotykała ściany, dając dziewczynie możliwość uwolnienia się, przez zawalenie półki skalnej.
W takiej pozycji była całkowicie bezsilna i bezbronna. Nienawidziła się tak czuć. Przypominała sobie wtedy o przeszłości, w której była zależna od umiejętności innych. Teraz sytuacja nie była tak tragiczna, nie była złym duchem z przeszłości, bo obroniła innych. Teraz, gdy była sama mogła sobie na to pozwolić. W grę wchodziło wyłącznie jej bezpieczeństwo i życie. Nikogo więcej.
Nagle drzwi otworzyły się z impetem. Wiedziała co to oznacza: kolejną porcję pytań, na które nie odpowie, kolejne cierpienie, które była w stanie znieść dla wioski, dla swoich bliskich.
Do środka wszedł zielonowłosy, elegancki mężczyzna. Wyglądał niepozornie, ale ona już zdążyła poznać jego umiejętności. Emanowała od niego pewność siebie i opanowanie. Podszedł do niej krokiem pełnym gracji. Chwycił ją za podbródek i podniósł jej głowę tak, aby patrzyła mu prosto w oczy.
— Dosyć szybko odzyskujesz przytomność — stwierdził z zadowoleniem. — Domyślasz się, po co przyszedłem tu kolejny raz, prawda?— zamilknął na chwilę. — Powiedz mi, ile Konoha wie o naszej organizacji.
Dziewczyna patrzyła hardo w jego szare oczy i nic mu nie odpowiadała. Czekała tylko aż zostanie uderzona. Jednak to nie nastąpiło. Mężczyzna uśmiechnął się tajemniczo, widząc jej szczere zdziwienie, którego nawet nie ukrywała. Takiej reakcji oczekiwał i taką dostał. Odsunął się od niej i zawołał swojego towarzysza, który według niej był tylko marionetką w jego dłoniach. Tępym osiłkiem, który tylko wykonywał rozkazy przełożonego. Zawsze pojawiał się wtedy, gdy wymiotowała krwią i ktoś musiał posprzątać to, co po sobie pozostawiała. Zawsze wtedy, gdy zielonowłosy nie chciał pobrudzić swoich wypielęgnowanych rąk.
— Panie. — Wysoki mężczyzna wszedł do pomieszczenia. Był barczysty, a jego łysina lśniła w świetle żarówki.
— Rozkuj ją — powiedział do sługi, który popatrzył niezrozumiale na swojego Pana. — Eh... — Ciche westchnienie wydobyło się z jego krtani. — Czy ja kiedyś mówiłem niepoważnie?
W dziewczynie nadzieja odżyła na nowo, gdy osiłek drgnął, jednocześnie szybko wyciągając klucz z kieszeni. Czuła, że to może być jakiś podstęp, że coś w tym wszystkim nie pasowało, ale serce samo zaczęło jej mocniej bić. Po chwili nie czuła już obezwładniających łańcuchów, jednak wciąż nie mogła się ruszyć. Była tak odrętwiała, że nawet rąk nie mogła opuścić. Próbowała, ale było to zbyt bolesne.
— Chciałbym cię zaprosić na małe przedstawienie. — Usłyszała kpiący i jednocześnie zmysłowy głos mężczyzny, w którego szarych oczach pojawił się błysk satysfakcji. — Przyszykowaliśmy je specjalnie dla ciebie, więc mamy nadzieję, że je docenisz. To od ciebie zależy jego koniec — powiedział i ruszył wolnym krokiem w kierunku drzwi.
Jego sługa podszedł do niej, chwycił ją w pasie i przerzucił sobie przez ramię. Dziewczyna jęknęła z bólu, gdyż jej kończyny nie mogły odpowiednio zareagować na tak nagłą zmianę pozycji. W tym czasie nadzieja z niej uciekła. Nie wiedziała, co zaraz ją spotka. Jedyne czego była świadoma to, tego że jeśli będzie się musiała bronić, to nic nie zrobi, bo nie będzie miała jak.
Po kilku minutach, które wlokły się dla niej niemiłosiernie, weszli do dużej, ledwo oświetlonej sali. Tutaj również nie było żadnych mebli, oprócz stolika na świecę, lustra i łańcuchów zwisających ze ściany, o ile można było je w ogóle nazwać meblami.
— Postaw ją tutaj. — Osiłek jak na komendę posadził dziewczynę na ziemi. Znowu została zaskoczona, ponieważ nie przykuto jej do ściany. Chociaż i tak w obecnym stanie nie stanowiła żadnego zagrożenia. Czuła, że nawet mrówki nie potrafiłaby rozdeptać.
- Po co mnie tu przyniosłeś? Żebym sobie popatrzyła na swoje odbicie?! I bez niego wiem, jak bardzo jestem poturbowana!- Dziewczyna, chociaż zaczynała mówić spokojnie, nie mogła ukryć gniewu.
— Cśśś... — szepnął zielonowłosy, przytykając palec do ust. — Napawaj się ciszą, póki jeszcze możesz. Zaraz zacznie się przedstawienie, podczas którego będziesz mi mogła powiedzieć wszystko, co chcesz.
Naprawdę miała już dość.
Próbowała się skupić, ale w tym czasie, po drugiej stronie lustra, rozbłysło jasne światło żarówki. Ujrzała tam jasne pomieszczenie, do którego zostali wprowadzeni jacyś więźniowie. Chociaż oboje mieli ciemne worki na głowach, to po posturze poznała, iż byli to kobieta i mężczyzna. Stwierdziła, że to ogromne lustro musi być lustrem weneckim, ale wiedza ta niewiele jej dała, gdyż dalej nie rozumiała, po co to wszystko. Poczuła się jak policjant na przesłuchaniu. Jednak policjant miałby tę przewagę, że wiedziałby kogo przesłuchuje i jakie pytania najprawdopodobniej padną. Ona musiała czekać na rozwój wydarzeń.
Zielonowłosy zapukał w szybę dwa razy. Zamaskowani ninja, stojący spokojnie obok więźniów wyciągnęli kunaie i ściągnęli worki z głów przetrzymywanym.
Dziewczyna wybałuszyła oczy, a serce niemalże jej stanęło.
— Oni nic nie wiedzą! — wykrzyknęła agresywnym tonem.
— No proszę, umiesz jednak mówić. Dopowiesz coś więcej?
— Nie mogę... — powiedziała sama do siebie, ale i tak jej ciche słowa rozniosły się po sali.
— Och, proszę cię. To tylko parę informacji. Pomyśl tylko, ile są warte informacje, a ile oni — powiedział, wskazując głową na więźniów. Dziewczyna spuściła głowę. Nie chciała słuchać.
To jest tylko szantaż, zaraz coś wymyślisz, to nie mogą być oni...— powtarzała sobie w myślach bezustannie.
Wtedy ktoś szarpnął ją za włosy i zmusił tym samym, aby skierowała wzrok na lustro weneckie. Próbowała wyobrazić sobie, że jest to zwykłe lustro, że zobaczy tam swoje odbicie, zamiast wnętrza sąsiedniego pomieszczenia. Jednak widok więźniów psuł każdą iluzję, którą próbowała się nakarmić.
Szef, tak nazywała zielonowłosego w myślach, podszedł do szyby i zapukał w nią dwa razy. Ninja od razu zareagowali na jego komendę. Czubkiem kunai przejechali wzdłuż rąk u obu uwięzionych. Od samych palców dłoni, aż po ramiona. Kobieta zaczęła płakać i krzyczeć, jednak nie z powodu bólu. Próbowała coś powiedzieć. Niestety zdania nie przebijały się przez cienką warstwę szyby. Natomiast mężczyzna zacisnął mocno usta. Aż za nadto widoczne było, że chciał wesprzeć w ten sposób kobietę, która co chwilę na niego zerkała.
— Kochana, masz mi coś do powiedzenia? — zapytał Szef.
Jego ulubiona kunoichi, jak ją zwykł określać, zdążyła mu już wielokrotnie zaleźć za skórę, jednak podziwiał jej silną wolę i upartość. Miał ogromną satysfakcję, doprowadzając ją do stanu rozdarcia emocjonalnego, w którym teraz się znajdowała. Jej jeszcze szerzej otwarte oczy, trzęsące się usta i słyszalny, przyspieszony oddech doprowadzał go niemal do ekstazy. Był pewien, że za chwilę upartość kunoichi schowa się gdzieś w najdalszym zakamarku jej umysłu i ustąpi miejsca pokorze. Czekał na ten moment.
— Wystarczy kilka słów, a zaraz koło nich zjawią się medycy, wymażemy ich tragiczne wspomnienia, cierpienie, które zostało im zadane wyłącznie przez ciebie i odstawimy ich ładnie do Konohy. Wydaje mi się, że jest to uczciwa propozycja, nie sądzisz? — Zielonowłosy uśmiechnął się serdecznie do roztrzęsionej dziewczyny, która wiedziała, że nie powinna pokazywać wrogowi żadnych emocji, ale w tym wypadku nie potrafiła tego zrobić. Łzy pociekły po jej bladych policzkach. Chciała je sobie otrzeć, ale ręce jeszcze nie były jej na tyle posłuszne. Szlochała. Łzy spływające po jej twarzy nie przyniosły spodziewanego ukojenia. Spowodowały tylko nieprzyjemne uczucie pieczenia, które niestety nie odwróciło jej uwagi od więźniów.
Zielonowłosy odchrząknął. Kunoichi mimowolnie spojrzała na niego. Trzymał on pięść jedynie kilka centymetrów od tafli lustra. Od razu rozszyfrowała jego gest. Chciał zapukać.
— Proszę, nie... — powiedziała cicho, chociaż starała się włożyć w to jak najwięcej stanowczości. Szef zapukał kolejne dwa razy. Tym razem ninja nie wykonali jednego, powolnego ruchu. Teraz kunaie wyglądały jakby wykonywały jakiś taniec. Lawirowały wokół więźniów. Jedne miały za zadanie delikatnie naciąć skórę bokiem swojego ostrza, drugie wbijały się w miękkie ciała, zadając okropny ból. Ściany były na tyle szczelne, że w pomieszczeniu panowała prawie idealna cisza, mimo emocji widocznych na twarzach przetrzymywanych.
Dziewczyna nie wytrzymała już tego. Lekceważąc stan swoich kończyn powoli się podniosła. Zachwiała się przy robieniu pierwszego kroku i runęła, uderzając żuchwą o ziemię. Nie umiała zamortyzować upadku rękami. Z ust Szefa wydobył się pogardliwy śmiech. Ona jednak na to nie zważała. Wiedziała już, że stając na trzęsących się nogach daleko nie zajdzie. Zaczęła się powoli czołgać, ale do klasycznego czołgania się było temu daleko. W końcu doszła do ściany, która ją interesowała. Lustro weneckie na szczęście nie było zbyt wysoko. Wyprostowała się. Jej ciało zmuszone do nagłego wysiłku zaczęło jeszcze bardziej drżeć, a jej oddech zaczął być jeszcze szybszy i głośniejszy. Dotknęła delikatnie chłodnej szyby, w momencie gdy została ona zbrukana krwią, która wytrysnęła z serc więźniów .
To już koniec. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Wiedziała także, że Szef miał rację. Tak naprawdę to ona zadała im największe cierpienie. Jakieś cholerne fatum ciągle powodowało, że to zawsze ona wszystko musiała schrzanić. Znowu była bezsilna i bezużyteczna. Tak jak kiedyś, chociaż obiecała sobie, że nigdy już taka nie będzie. Ale kolejny raz jej nie wyszło.
W tym momencie jej jedynym pragnieniem było to, aby ten koszmar się skończył. Tak bardzo chciała żeby wszystko się skończyło.
Nawet nie zauważyła, gdy zaczęła krzyczeć, a właściwie drzeć się wniebogłosy. Zielonowłosy zbliżył się do niej i szarpnął za jej włosy, aby znowu podniosła głowę. Kunoichi splunęła mu w twarz. Mężczyzna bardziej, niż ze zwykłym obrzydzeniem od razu się od niej odsunął. O mało nie zwymiotował. Tępy pomocnik, który do tej pory był wyłącznie marionetką, chwycił jej szczupłą szyję w swoje wielgaśne dłonie i zaczął ją dusić.
— Przestań! — krzyknął Szef, ku jego zaskoczeniu. — Nie zapominaj! Ona należy do ANBU! Jeśli ją zabijesz nie pozyskamy żadnych informacji, po jej śmierci! Jej ciało najprawdopodobniej zniknie!
W ułamku sekundy tępogłowy zabrał swoje ręce. Dziewczyna, która jakimś cudem ciągle trzymała dłoń na tafli lustra, zaczęła tracić przytomność. Żałowała, że osiłek jej nie zabił. Spadała niżej i niżej, w otchłań swojego umysłu, aż dotarła na ciemne dno. W tym samym momencie rozłączając rękę z lustrem. Jej jedynym sprzymierzeńcem, powiernikiem jej cierpienia, które koiło chłodem jej drżącą dłoń i jednocześnie najtrudniejszym wrogiem, z którym przyszło jej się kiedykolwiek zmierzyć.





Witam!
To mój drugi blog w "karierze" i pierwszy o tematyce Naruto, a ściślej SasuSaku. Kibicuję tej parze odkąd pamiętam i nie sądzę by kiedyś się to zmieniło.
Pomysł na opowiadanie zrodził się... dosyć dawno temu, poprzez inspirację innymi opowiadaniami, które nadal czytam.
Mam nadzieję, że prolog zachęci Was do dalszego czytania, chociaż samo opowiadanie nie będzie aż... takie okrutne (zasugerujcie się trochę szablonem, który nie jest przypadkowy). Czekam na Wasze komentarze. Nie ukrywam, że mają mi dać niezłego kopa i motywację do pisania dalej, ale nie oznacza to, że krytyki z chęcią nie przyjmę :)
Szablon wykonany przez Grace Wolf, za co jej jeszcze raz dziękuję! (I za cierpliwość też xd)
Pozdrawiam!

18 komentarzy:

  1. Coś nowego widzę :) Tyle radości ^^
    Powiem szczerze że ogłupiałam gdy to czytałam, co się tam do jasnej cholerki dzieje? I czego oni chcą od Sakury? Jakich informacji? Kim była tamta dwójka z liścia? Tyle pytań, tak mały móżdżek żeby to wszystko pomieścić...
    Ja jak zwykle mam nadzieję że w krytycznych chwilach wparuje Sasuke i będzie po sprawie, ale gdyby tak było, było by zdecydowanie nudno ;) Cieszę się że nie będzie to jeden z tych przesiąkniętych mrokiem opowiadań gdzie leje się krew w każdym rozdziale, tak jak sama twierdzisz pokładam wszelkie nadzieje w szablonie który jest wielce optymistyczny :) I już nie mogę doczekać się rozdziału pierwszego :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy komentarz, pierwszy komentarz! <3
      Cieszę się, że odważyłaś się pierwsza skomentować- tyle radości :D
      Wszystko się (kiedyś) wyjaśni, wiem, mało pocieszające :/ Też zawsze mam nadzieję, że ratujący Sasuke nagle się pojawi, chyba każdy lubiący tę parę tak ma xd
      Dziękuję i również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Witam!
    Gdy tylko weszłam na bloga, myślałam, że opowiadanie będzie pokazane w różowych okularach...a tu takie zaskoczenie prologiem.
    Mnie się jak najbardziej podoba, no jednym zdaniem: jestem zachwycona.
    Prolog zawiera wszystko co powinien, jest ciekawie, nasuwa się wiele pytań i chce sie więcej.
    Jednakże mam nadzieję, że ta historia nie będzie dalej tak tragiczna, bo...no bo nie lubię wiecznej smutoty...o ile istnieje takie słowo.
    Na pewno będą tu zaglądać oraz dodaje do obserwowanych, bo masz zapewnioną stałą czytelniczkę.
    Jestem ogromną fanką SasuSaku i staram się czytać opowiadania z tym paringiem jak najwięcej.
    Czekam z utęsknieniem na rozdział pierwszy, czuję, że będzie również świetny.
    Zapraszam również na mojego bloga, tematyka OC, ale będzie pojawiać się dużo SasuSaku; kroniki-konohy.blogspot.com.
    Pozdrawiam i życzę udanego wieczorku! :))
    ~Evelin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna osoba, której się spodobał prolog i do tego stała czytelniczka! :)
      Spokojnie, nie będzie w tym opowiadaniu wiecznej smutoty (od dzisiaj takie słowo może istnieć- mnie się podoba).
      Także się staram czytać jak najwięcej opowiadań o tematyce SasuSaku. Więc w wolnej chwili przeczytam i skomentuję Twoje opowiadanie ;)
      Dziękuję, wzajemnie!

      Usuń
  3. Gdy po raz pierwszy weszłam na tego bloga zachwycił mnie szablon, w sumie nadal się nim zachwycam. Jest taki delikatny oraz subtelny, mimo że już od dawna nie kibicuję tej parzę postanowiłam skusić się do przeczytania prologu i wcale nie żałuję. Jestem niesamowicie ciekawa o co dokładnie chodzi, co gdzie jak i z kim. Liczę, że niedługo pojawi się pierwszy rozdział, a na ten moment życzę weny i wolnej chwili zapraszam do siebie :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się skusiłaś, chociaż nie kibicujesz już tej parze :)
      Tak, szablon jest świetny, Grace Wolf odwaliła kawał dobrej roboty (a niby jest za słodki). No ale od czego ma się przyjaciół, prawda?
      Dzięki, pozdrawiam!

      Usuń
  4. Fajna nocia, czekam na next :* xoxoxoxoxoxo
    Uch, trzy dni pisałam ten komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, czas przejść do tej mniej ważnej części, która zwie się normalnym komentarzem. A mogłyśmy żyć w pięknej opkowej rzeczywistości.
    Zaciekawiłaś mnie. Bardzo nawet, ponieważ nie spodziewałam się już w prologu takich akcji. Zastanawia mnie, czy to jest retrospekcja, czy spojrzenie w przyszłość. Skoro Sakura przeżyła coś takiego, to jak ona się później pozbiera i zacznie być wesoła? Właśnie dlatego myślę, że to może być przyszłość, no ale. No ale we wstępie masz napisane, że Sasuke będzie się musiał wrócić do przeszłości. Więc kim są ci ludzie i jak ona udaje, że wszystko ok? Nie wiem co Ci tam w tej głowie siedzi i chyba nie chcę wiedzieć. To się okaże z nowymi rozdziałami .
    Masz spoko bohaterów w prologu. Mają swój charakter, choć jednak jest on pospolity. Powiedziałabym to samo o zielonowłosym mistrzu, ale jeszcze go za bardzo nie poznałam. A tak wgl to po obejrzeniu Hannibala, polubiłam psychopatów. Więc ten teges. Nie zdziw się, jeśli mistrzu zostanie moim ulubionym bohaterem.
    Ale toż to nie pojawił się jeszcze nasz Sasuke. Co ja piszę o ulubionych bohaterach.
    Masz naprawdę ciekawy wstęp. Tak na marginesie.
    To hasło "historia pokuty Sasuke Uchiha" jest świetne. Aż mam dreszcze.
    Patrząc na całą treść, staje się jeszcze ciekawsze. Pokuta Sasuke dotyczy czego? Tego że odszedł z wioski i zdradził przyjaciół, czy jednak ma to coś wspólnego z tym porwaniem Sakury.
    Nie przedłużając, czekam na następny rozdział.
    Czirsy i weny i dużo chrupek CC!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grace, czułam, że mnie nie zawiedziesz! Dałaś radę pozbierać słowa w trzy dni! Uff,,, a ja tylko przez trzy godziny jadłam cini minis, żeby się psychicznie przygotować do komemtarza xd

      A tak normalniej, o ile się da, myślałam, że bardziej Cię już lubić Cię nie będę xd Jednak nie!
      Hy, hy, hy któraś z opcji jest poprawna (masz 50% szans, więc możesz strzelać). Bardzo ciekawe są Twoje przypuszczenia- do tego przeanalizowałaś wstęp! (I jeszcze Ci się podoba!)Właśnie sobie uświadomiłam, że to opowiadanie może być faktycznie ciekawe i ma więcej niedomówień, niż myślałam. Jestem z siebie dumna B|
      Też lubię psychopatów, heh, w sumie fajnie jeśli zielonowłosy będzie miał swoich fanów, bo ja go lubię (chociaż muszę nad nim jeszcze popracować) xd
      Uuu... Pokuta Sasuke... Nad tym też się już zgłębiasz, mimo że Sasek w prologu się nie pokazał xd I dobrze! Ja w końcu kombinowałam nad tym ninją z żywiołem ognia... chwilę, dalej kombinuję (co tam, że on bezimienny, pfff...)
      Dziękuję <3 Również pozdrawiam!
      Btw chrupki CC? A nie CM? :D

      Usuń
    2. Jak już wprowadzamy nową gwarę, to nie. Są CC. Cini Cini.

      Usuń
  6. Zajebisty . Wreszcie , jakiś składny blog , dobrze się zapowiadający ;-) . Czekam.Na . Więcej .

    OdpowiedzUsuń
  7. Prolog jak najbardziej na poziomie - adekwatna długość, jeśli chodzi o wstęp i oczywiście treść, której lektura pozostawia niedosyt i chęć na więcej. Zaczęłaś w nietypowy dla tej tematyki sposób, przedstawiając sytuację, która nijak nie ma się do sielanki serwowanej zazwyczaj w opowiadaniach o SasuSaku, co bardzo mi się spodobało, ponieważ cenię oryginalność ;)
    Również to, w jakim świetle ukazałaś Sakurę skradło mi serce. Niestety Mistrz Kishimoto ma tendencje do tworzenia słabiutkich postaci kobiecych, więc miło odnaleźć opowiadanie, gdzie choć raz Sakura nie robi z siebie ofiary i dla odmiany jest silną, niezależną i przede wszystkim rozsądnie nieustępliwą kunoichi.
    Jeśli zaś chodzi o zielonego szefuńcia, to mam nadzieje, że jeśli nie po oswobodzeniu się Sakury, to pewnego dnia zbierze prawdziwe baty.
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy tylko ja nie potrafię pisać długich komentarzy? XD
    No ale...
    Prolog bardzo ciekawy. Długość, moim zdaniem nie jest wyczerpująca, mogłaby być trochę dłuższa. Na szczęście nie jest tez za krótka i zawiera odpowiednią ilość akcji, jak na prolog przystało :)
    Pojawia się kilka pytań, ale zaledwie jedna, dwie odpowiedzi.
    Na razie ciężko mi powiedzieć cokolwiek więcej, wiec czekam na kolejny :)
    Pozdrawiam,
    Minoo

    OdpowiedzUsuń
  9. Baardzo bardzo podoba mi się to jak piszesz, jak wyżej nie wiele mogę powiedzieć, ale nie mogę doczekać się następnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Super! Intrygujące, tajemnicze, zachęcające- chcę więcej!!!!!!!!!!!!11

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowite, bardzo piękne i wzruszające. Masz talent. Przepraszam że anonim, jestem na telefonie.
    Liv.ekk

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, jakie tam cierpienia się dzieją to nie do ogarnięcia. I właśnie dlatego moje palce trzęsą się z podniecenia do tego stopnia, że co chwila robię literówki.
    Nie powinnam komentować prologu, tylko następny rozdział, ale nie mogłam się powstrzymać.
    Tyle krwi, przemocy i braku jakiejkolwiek litości... to piękne (tak, jestem świrem).
    Co nie zmienia faktu, że mam nadzieję, że ją stamtąd ktoś wyciągnie ._.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozytywnie zainteresował mnie ten prolog :)
    Lecę czytać dalej :D

    OdpowiedzUsuń